KAAN pisze:Dorabiasz ideologię do polityki, gdybym nie znał tego zjawiska osobiście to może bym ci uwierzył
. Kiedy byłem katolikiem widziałe i słyszałem na wałsne oczy i uszy modlitwy do świętych o konkretne sprawy. Pytanie do ciebie: Ile na raz modlitw może słyszeć tzw Maryja?
Myślę, że podchodząc do próby zrozumienia czegoś co wyraziłeś "ile modlitw na raz", niemal całkowicie redukujemy to, czym jest modlitwa.
Modlitwa jest tajemnicą, nie do końca wiemy w jaki sposób ona funkcjonuje.
Ale w przypadku katolickiego wstawiennictwa, pewne osoby nagle "wiedzą" i pytają "ilu może wysłuchać". Czy to dla Ciebie zrozumiałe myślenie? Ograniczanie modlitwy w tym kierunku, to sprowadzenie myślenia do poziomu przedszkolaka, metaforka typu "wysłuchuje" sama w sobie jest przecież bez sensu, ale niektórzy celowo zatrzymują sie, na tym etapie naszej ułomnej rzeczywistości, a potem mogą pojawić się pytania "ilu na raz można wysłuchać". Modlitwa wstawiennicza, to modlitwa ze świętym do Boga. Święty de facto niczego nie wysłuchuje, podobnie jak Bóg, bo przecież nie ma uszu jak my.
Czy chcesz powiedzieć, że uznajesz zdolność Maryi do wysłuchania pewnej liczby modlitw, a powyżej tego Maryja już "nie da rady"? Czy gdyby chodziło o jedną osobę, to wysłuchanie było by dla Ciebie możliwe?
Dlatego uważam, że pytanie "ile" jest postawione zupełnie poza kontekstem modlitwy. Strona gdzie przebywają zmarli i święci i Bóg, to przestrzeń bez czasu i wymiernych zdarzeń. Ilość nie jest zwielokrotnieniem głosów, ale intensywnością (może?) intencji. Myślę, że nasze "wszystko" i tamten świat to inne realia, więc nasze wszystko nigdy nie będzie ilościowym "za dużo".
Co do bycia katolikiem, mówisz że słyszałeś na własne oczy i uszy...OK. Ale czy sam jako katolik, modliłeś się kiedykolwiek w sposób, który był bałwochwalstwem? Czy kiedykolwiek odsunąłeś Boga w modlitwie na plan drugi, czy modliłeś się np. "a teraz św Antoni pomoż mi proszę, bo Bóg nie zdołał"? Bo jakoś nie wierzę. A tylko to było by bałwochwalstwem.
I większość byłych katolików na tym forum, też mówi o bałwochwalstwie w ten sposób, tzn. dość symptomatycznie odnosi bałwochwalstwo w KK, zawsze do innych, a nie do siebie. Sami jakimś szczęśliwym trafem zostali oszczędzeni od tej hańby, ale wszystkich wokół odsądzają od czci i wiary, bo to zawsze akurat ci wszyscy inni to jawni bałwochwalcy. I to wyłącznie co do tych innych, mają taką pewność. Czy to nie ciekawe?
Problem z bałwochwalstwem mają nie Ci, którzy kiedyś go dokonywali, ale tylko ci wszyscy inni wokół.
ps. zauważyłem udzielone przez Ciebie ostrzeżenie, za wycieczki osobiste i wyzwisku "od diabłów", uważam, że słusznie postąpiłeś.
Same dostałem dziś kilka podobnych epitetów, a że szpiczaste uszy i kopytka mi nie wyrosły, to wnioskuję, że epitety były chybione, za to pyskacze mają się wyśmienicie