Postautor: Czekoladowy » 04 kwie 2017, 20:51
Krótkie przemyślenia z ostatniego czasu:
"Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my powinniśmy się wzajemnie miłować" (1J 4:11)
Nigdy nie myślałem o tych słowach w ten sposób, że otrzymać coś od Boga, to nie sam "zysk", ale też odpowiedzialność. Bo jeśli Bóg mnie pociesza, to i ja powinienem pocieszać braci. Jeśli Bóg chętnie spełnia moje prośby, i ja powinienem być gotowy do spełniania próśb innych. By stać się naśladowcą Boga, powinienem okazywać dobroć bliźnim, tak jak i Bóg dobroć mi okazał. To nie nauka o jakiejś "ogólnej miłości", ale nauczanie bardzo praktyczne. "Nie miłujcie słowem, ani językiem, ale uczynkiem i prawdą". Ilekroć Bóg czyni dla nas coś dobrego, tylekroć powinno to być dla nas nauką, jak powinniśmy Go naśladować.
„My go miłujemy, ponieważ on pierwszy nas umiłował. Jeśli ktoś mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi swego brata, jest kłamcą. Kto bowiem nie miłuje swego brata, którego widzi, jak może miłować Boga, którego nie widzi? A takie przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też swego brata.” (1J 4:19-21)
Często traktuje się te sprawy jako osobne sfery życia - jest oddzielna sfera relacji z Bogiem i oddzielna sfera relacji z innymi ludźmi. Okazuje się jednak, że ten obraz jest fałszywy. Apostoł Jan uczy, że są to sprawy nierozdzielne, przeplatają się nawzajem i wzajemnie z siebie wynikają. Nie można prawdziwie miłować Boga nie miłując drugiego człowieka (1J 3:23-24) oraz na odwrót - bez zrozumienia miłości, jaką Bóg nam okazał, nie możemy naśladować tej miłości w relacjach z innymi (1J 3:16, 5:1-2).
Brzmi to dość abstrakcyjnie, dopóki nie zrozumie się, jaki jest właściwie cel Przykazania Pańskiego. "Bo kto zachowuje jego przykazania, mieszka w nim, a on w nim." (1J 3:24). Jeśli celem życia człowieka jest powrót do doskonałej jedności, relacji z Bogiem i do maksymalnego podobieństwa, by prawdziwie stać się obrazem Boga, naśladując Chrystusa i żyjąc w Nim, to perspektywa zmienia się całkowicie. W świetle powyższego wersetu staje się jasne, że przez wypełnianie przykazań, prawdziwie i realnie jednoczymy się z Bogiem - naśladując Jego życie, mamy faktyczny udział w Jego życiu, ponieważ postępując w podobieństwie do Niego, życiem wrastamy w życie Boga. "Boga nikt nigdy nie widział, ale jeśli miłujemy się wzajemnie, Bóg w nas mieszka, a jego miłość jest w nas doskonała. Po tym poznajemy, że w nim mieszkamy, a on w nas, że dał nam ze swego Ducha" (1J 4:12-13), Wypełnianie przykazań nie jest więc ani dodatkiem do chrześcijańskiego życia, który nie ma wpływu na zbawienie, jak twierdzą niektórzy, ani też nie jest to sposób na zarobienie sobie na życie wieczne, jak twierdzą inni. Dlatego, że samo zbawienie nie jest otrzymaniem biletu do nieba, ale jest jednoczeniem się z Bogiem i właśnie temu służą przykazania Chrystusowe. Można wręcz powiedzieć, że bez wypełniania przykazań, nie ma zbawienia (na ogół). I nie mówię tego ja, ale apostoł Jan: "Kto mówi, że jest w światłości, a nienawidzi swego brata, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, trwa w światłości i nie ma w nim powodu do upadku. Lecz kto nienawidzi swego brata, jest w ciemności i chodzi w ciemności, i nie wie, dokąd idzie, bo ciemność zaślepiła jego oczy." (1J 2:9-11)
"A świat przemija wraz ze swoją pożądliwością, ale kto wypełnia wolę Boga, trwa na wieki." (1J 2:17),
"A teraz, dzieci, pozostańcie w nim, abyśmy, gdy się ukaże mieli ufność i nie zostali zawstydzeni przez niego w czasie jego przyjścia. Jeśli wiecie, że on jest sprawiedliwy, wiedzcie też, że każdy, kto czyni sprawiedliwość, z niego się narodził. (1J 2:28-29)
"Dzieci niech was nikt nie zwodzi. Kto czyni sprawiedliwość, jest sprawiedliwy, tak jak i on jest sprawiedliwy." (1j 3:7)
"My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci. Kto nie miłuje brata, pozostaje w śmierci. (1J 3:14)
(itd.)
Dlatego też uważam, że mówienie o zbawieniu z uczynków, jak i z samej wiary, jest tak samo nieadekwatnym sposobem mówienia o zbawieniu (w popularnym znaczeniu tych sloganów, pomijam już kwestię poprawnego ich oparcia o Pismo Święte)
Myślę, że jest to analogiczne nauczanie do tego, które wygłosił Chrystus w 15 rozdziale Ewangelii Jana:
Ja jestem prawdziwą winoroślą, a mój Ojciec jest winogrodnikiem. Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. Wy już jesteście czyści z powodu słów, które do was mówiłem. Trwajcie we mnie, a ja w was. Jak latorośl nie może wydawać owocu sama z siebie, jeśli nie będzie trwała w winorośli, tak i wy, jeśli nie będziecie trwać we mnie. Ja jestem winoroślą, a wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a ja w nim, ten wydaje obfity owoc, bo beze mnie nic nie możecie zrobić. Jeśli ktoś nie trwa we mnie, zostanie wyrzucony precz jak latorośl i uschnie. Takie się zbiera i wrzuca do ognia, i płoną. Jeśli będziecie trwać we mnie i moje słowa będą trwać w was, proście, o cokolwiek chcecie, a spełni się wam. W tym będzie uwielbiony mój Ojciec, że wydacie obfity owoc; i będziecie moimi uczniami. Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem. Trwajcie w mojej miłości. Jeśli zachowacie moje przykazania, będziecie trwać w mojej miłości, jak i ja zachowałem przykazania mego Ojca i trwam w jego miłości. To wam powiedziałem, aby moja radość trwała w was i aby wasza radość była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, jak i ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie za swoich przyjaciół. Wy jesteście moimi przyjaciółmi, jeśli robicie to, co wam przykazuję. Już więcej nie będę nazywał was sługami, bo sługa nie wie, co robi jego pan. Lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo oznajmiłem wam wszystko, co słyszałem od mego Ojca. Nie wy mnie wybraliście, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem, abyście wyszli i wydali owoc, i aby wasz owoc trwał, i aby Ojciec dał wam to, o cokolwiek poprosicie go w moje imię. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. (J 15:1-17)
Już raczej nie odwiedzam forum, w razie czego proszę o kontakt mailowy.