Adik pisze:[...]Owszem, ale to właśnie Bóg widzi, że ktoś jest gotów na społeczność z Nim i jest gotów z Nim współpracować w dziele ewangelizacji, czyli zwracania uwagi innym ludziom, że Bóg chce działać w ich życiu (i pewnie działa, ale tego nie widzą).
[...]Tego akurat w "złotym łańcuchu" nie ma, ale Przewodas zwrócił uwagę na przypowieść o zagubionej owcy. Każdy człowiek spoza ludu Bożego jest zagubioną owcą, która może się odnaleźć, jeśli tylko otworzy serce i przyjmie Dobrego Pasterza. W tym sensie faryzeusze też są owcami zagubionymi, które jednak polubiły ten stan (dlatego Jezus powiedział, że nie są Jego owcami). Takim był też Paweł, jednak Bóg wiedział, że objawiając mu się w sposób gwałtowny nawróci go.
[...]To jest przecież dla mnie jasne. Bóg nie pozwoli innym ludziom wyrwać Bożego człowieka z Jego rąk. Ale z drugiej strony, choć Bóg jest w stanie zatrzymać przy sobie kogoś, kto chce od Niego odejść, nie będzie go trzymał na siłę. Bóg będzie nalegał na serce, ale nie zatrzyma go siłą. To jest właśnie wolna wola.
Zdajesz sobie sprawę, że wszystkie powyższe próby argumentowania wczytałeś, ignorując kontekst, w ten omawiany fragment Złotego Łańcucha oraz fragment opisujący Owce? Powyższych nawet nikłych śladów w ogóle w tych cytacjach nie ma.
Ale dokładniej zadam Tobie pytanie odnośnie tego:
Adik pisze:[...]Takim był też Paweł, jednak Bóg wiedział, że objawiając mu się w sposób gwałtowny nawróci go.
Powiedz mi -- skoro Bóg wie jak kogoś
efektywnie nawrócić, dlaczego tego nie robi z resztą ludzkości? No chyba, że jednak nie wie? A może to zrobił tylko dla Pawła?
Pozdrawiam,
f. (moje dwa grosze)