Prezydent Donald Trump
: 11 lut 2017, 22:08
Wiem, że jest temat o wyborach w USA, ale jest już dawno po wyborach, więc można pisać o prezydenturze.
Jak oceniacie pierwsze tygodnie prezydentury Trumpa. Bo ja jestem zachwycony Pierwsze owoce są naprawdę zachęcające:
-Nominowanie konserwatywnego sędziego do Sądu Najwyższego. W warunkach amerykańskich SN jest bardzo ważny, bo to tam rozstrzyga się wiele światopoglądowych batalii. To właśnie perspektywa nominacji do SN była głównym powodem dla którego Trumpa poparli liczni chrześcijańscy lidery, jak choćby Franklin Graham i jego córka Cissie Graham Lynch.
-Likwidacja rządowego finansowania aborcji za granicą i organizacji proaborcyjnych w ramach pomocy zagranicznej.
-W polityce imigracyjnej priorytet dla najbardziej prześladowanej grupy wyznaniowej czyli chrześcijan (także w tym banie dla 7 bliskowschodnich krajów jest wyjątek dla "prześladowanych mniejszości").
Moim zdaniem Trump już zrobił dużo, może dla kogoś jest to nie dość, ale większość tego robi za pomocą executive orders, wolniej i bardziej opornie mogą iść sprawy tam, gdzie konieczny będzie udział Kongresu, mimo że i ten jest teraz republikański.
Pamiętajmy o kontekście. Obama przez dwie kadencje nie wspomniał nawet o prześladowanych chrześcijanach, za to bardzo starał się, żeby przypadkiem muzułmanie nie poczuli się żadną jego wypowiedzią urażeni. O Hillary można w sumie powiedzieć, że była kandydatką przemysłu aborcyjnego.
Trochę mnie irytuje postawa niektórych polskich wierzących (także dość znanych w naszym światku) krytykujących Trumpa w sposób pokazujący, jak bardzo pzesiąknięci są narracją mainstremowych lewicowo-liberalnych mediów. Ubrane jest to w szatki maksymalizmu etycznego. Zupełnie nie liczą się sprawy o których pisałem powyżej, ważne jest że Trump źle się prowadził, czy coś tam brzydko powiedział. Wymagania wyższe chyba niż wobec pastorów. Tylko nie tylko na osobowość kandydata głosujemy, co z tego, że Clinton jest praktykującą metodystką, skoro jej agenda polityczna to w sprawach światopoglądowych w uproszczeniu "aborcja i geje". Tymczasem np. F. Graham otwarcie powiedział, że popiera Trumpa nie z uwagi na jego przeszłość tylko mimo jej. Nie wiem czy Trump narodził się na nowo i w tym kontekście nie jest to nawet istotne (jako born again Christian określa się wiceprezydent Pence). Poparcie Trumpa przez amerykańskie środowiska ewangelikalne było przemyślaną decyzją polityczną. Niestety wielu polskich chrześcijan zdaje się być politycznymi "kubusiami puchatkami". Dla niektórych polityk musi być przede wszystkim grzeczny, ułożony i mieć dobre słowo dla wszystkich. Z takiej perspektywy to nie tylko Obama, ale i Robert BIedroń może się komuś wydać chrześcijańskim mężem stanu
Jak oceniacie pierwsze tygodnie prezydentury Trumpa. Bo ja jestem zachwycony Pierwsze owoce są naprawdę zachęcające:
-Nominowanie konserwatywnego sędziego do Sądu Najwyższego. W warunkach amerykańskich SN jest bardzo ważny, bo to tam rozstrzyga się wiele światopoglądowych batalii. To właśnie perspektywa nominacji do SN była głównym powodem dla którego Trumpa poparli liczni chrześcijańscy lidery, jak choćby Franklin Graham i jego córka Cissie Graham Lynch.
-Likwidacja rządowego finansowania aborcji za granicą i organizacji proaborcyjnych w ramach pomocy zagranicznej.
-W polityce imigracyjnej priorytet dla najbardziej prześladowanej grupy wyznaniowej czyli chrześcijan (także w tym banie dla 7 bliskowschodnich krajów jest wyjątek dla "prześladowanych mniejszości").
Moim zdaniem Trump już zrobił dużo, może dla kogoś jest to nie dość, ale większość tego robi za pomocą executive orders, wolniej i bardziej opornie mogą iść sprawy tam, gdzie konieczny będzie udział Kongresu, mimo że i ten jest teraz republikański.
Pamiętajmy o kontekście. Obama przez dwie kadencje nie wspomniał nawet o prześladowanych chrześcijanach, za to bardzo starał się, żeby przypadkiem muzułmanie nie poczuli się żadną jego wypowiedzią urażeni. O Hillary można w sumie powiedzieć, że była kandydatką przemysłu aborcyjnego.
Trochę mnie irytuje postawa niektórych polskich wierzących (także dość znanych w naszym światku) krytykujących Trumpa w sposób pokazujący, jak bardzo pzesiąknięci są narracją mainstremowych lewicowo-liberalnych mediów. Ubrane jest to w szatki maksymalizmu etycznego. Zupełnie nie liczą się sprawy o których pisałem powyżej, ważne jest że Trump źle się prowadził, czy coś tam brzydko powiedział. Wymagania wyższe chyba niż wobec pastorów. Tylko nie tylko na osobowość kandydata głosujemy, co z tego, że Clinton jest praktykującą metodystką, skoro jej agenda polityczna to w sprawach światopoglądowych w uproszczeniu "aborcja i geje". Tymczasem np. F. Graham otwarcie powiedział, że popiera Trumpa nie z uwagi na jego przeszłość tylko mimo jej. Nie wiem czy Trump narodził się na nowo i w tym kontekście nie jest to nawet istotne (jako born again Christian określa się wiceprezydent Pence). Poparcie Trumpa przez amerykańskie środowiska ewangelikalne było przemyślaną decyzją polityczną. Niestety wielu polskich chrześcijan zdaje się być politycznymi "kubusiami puchatkami". Dla niektórych polityk musi być przede wszystkim grzeczny, ułożony i mieć dobre słowo dla wszystkich. Z takiej perspektywy to nie tylko Obama, ale i Robert BIedroń może się komuś wydać chrześcijańskim mężem stanu