Moje rozumienie (a greka starożytna nie jest mi obca) jest co następuje.
Fragment o rozwodzie w księdze wyjścia i powtórzonego prawa mówi nie o rozwodach z "dowolnego pwoodu", a do tego Chrystus sie odnosił wg ewangelii Mateusza, ale o rozwodach z "obrzydliwości". Obrzydliwością biblia starego testamentu nazywa np. czczenie bożków, homoseksualizm czy wzywanie, modlitwy do zmarłych. W nowym testamencie w grece używane jest na to słowo "porneia" i to właśnie słowo widnieje w starożytnych manuskryptach greckich biblii NT w Mat 5,32.
Chrystus więc przywraca pierwotny status z prawa mojżeszowego, obalając judaistyczną Tradycję, zwaną w judaizmie obyczajem i potem w roku 70. spisaną w formie Talmudu. Część tzw. tradycji ustnej przekazywanej od Mojżesza to tzw. miszna, natomiast komentarze rabinów i ustalenia Sanhedrynu do tej tradycji to tzw. gemmara. łatow je rozpoznać, ponieważ komentarze są dosłownie na marginesie lub w formie dolnych przypisów. To tak kwoli wyjasnienia, bo autorka troszkę namieszała.
Nie wiem, czy Chrystus odnosił się do Hillela a może do Gamaliela, zapewne do obu i to częsciej pewnie względem tego drugiego. Bo Hillel był zwolennikiem tezy, że wszystkie przykazania i całe Prawo opierają się na miłości, a Gamaliel był zwolennikiem literalnego i bezwzględnego, pozbawionego miłości, podejścia. Apostoł Paweł był faryzeuszem z szkoły Gamaliela.... i przeszedł sporą zmianę.
A wracając do głównego wątku. Mt 5,32 MT 19,9 ale i nne w tym miejscu w grece występuje konstrukcja składniowa, której
NIE MOŻNA PRZETŁUMACZYĆ NA JĘZYK POLSKI, ponieważ w naszym języku TAKA KONSTRUKJCA już NIE ISTNIEJE.
Chodzi mianowicie o tzw. stronę "medialną" czasownika. W j. polskim mamy 2 strony + czasowniki zwrotne, których czynność dotyczy samego podmiotu, np. "myję się" czyli myję kogo? siebie.
Nie mamy natomiast greckiej strony medialnej, podobnie zresztą jak łacina, z której biblia tysiąclecia była tłumaczona i na bazie której (łaciny) stworzono teologię moralną małżeństwa w katolicyzmie i którą to teologię przejeły córeczki protestanckie.
O co chodzi? Chodzi o zdanie (w trybie przypuszczającym, który w grece wyrażany jest w trybie łączącym)
http://biblos.com/matthew/19-9.htm
chodzi o wyraz
μοιχᾶται (moichatai) - popełnia cudzołóstwo - czasownik czasu teraźniejszego strony medialnej. teraz skupcie się, bo - jak mówię - nie ma takiej strony czy konstrukcji skałdniowej w języku polskim.
strona medialna czasownika informuje greckiego słuchzacza, że podmiot w zdaniu
ponosi skutki czyjegoś postępowania lub bierze jakby współudział
całe zdanie więc można przetłuamczyć tak
kto daje rozwód z innego powodu niż nierząd, choćby wziął ślub z inną kobietą, ponosi skutki cudzołóstwa.
Dziwne? nie, jesli zrozumiemy, ze ten, kto daje swojej żonie nielegalny rozwód, ten powoduje, że jego żona (ta, którą oddalił) dopuszcza się cudzołóstwa, a więc on sam przyczynia się do cudzołóstwa swojej żony, dając ją innemu mężczyźnie. Wtedy bowiem taka kobieta ma dwóch mężów jednocześnie, co oczywiście nie może zachodzić.
teraz pytanie, po co jest wtrącony wątek o poslubioneniu innej. Otóż dlatego, że w judaizmie starożytnym (ale nie współczesnym aszkenazkim idącym za Schulcan Aruch), mężczyzna chcący poślubić jakąś kobietę wchodził w okres kdduszin (uświęcenie albo inaczej zaręczyny). Musiał także przejść rytuał oczyszczający obmycia w wodzie. Zgodnie z nim, po dopełnieniu ślubu, mężczyzna stawał się święty. Tymczasem Chrystus przekazuje im jawny komunikat - wasz rytuał religijny nie jest w stanie przekreślić bezprawnego rozowodu i współodpowiedzialności za cudzołóstwo pierwszej żony. Nota bene, w judaizmie (w oparciu o hebrajską biblię) cudzołożyć (w sensie fizycznym) może tylko kobieta, tj. żona, narzeczona lub konkubina, a nie mężczyzna. Mężczyzna mógł mieć wiele żon (patrz Salomon i jego 300 "prawowitych żon"). W tym fragmencie nie chodzi więc o monogamię, ale o wykazanie ciążących na takim mężczyźnie skutków współodpowiedzialności za cudzołóstwo swej żóny.
Odnośnie powtórnego ożenku wspomina apostoł Paweł, Znów niestety można o tym przeczytać tylko w oryginale, bo polskie przekłady, zarówno brytyjka jak i tysiąclatka "wmawiają", że chodzi o kawalera, choć Pawęł pisze o rozwodniku.
Fragment, o którym mowa jest tu:
http://biblos.com/1_corinthians/7-27.htm
1 Kor 7,27-28
w moim tłumaczeniu brzmi tak:
Jesteś związany z żoną? Nie próbuj się rozwiązać od niej (czyli nie próbuj się rozwodzić z nią). Zostałeś rozwiązany? nie szukaj żony, ale jeśli się ożeniłeś (czyli powtórnie), to nie zgreszyłeś.
To jest dosłowne tłumaczenie czasowników użytych tam m.in. deo, luo, lusis
deo i luo są swoim przeciwieństwem, pierwszy oznacza wiązać drugi rozwiązywać
To tyle w temacie. Mam nadzieję, że to jest taki głos objaśniający