Jak Bóg znalazł mnie w wojsku

W tym miejscu dzielimy się świadectwami działania Bożej łaski a także przemyśleniami nt. Słowa Bożego w celu zbudowania wiary innych.
Puritan
Posty: 4628
Rejestracja: 19 maja 2008, 16:04
wyznanie: Kościół Ewangelicznych Chrześcijan
Gender: Male
Kontaktowanie:

Jak Bóg znalazł mnie w wojsku

Postautor: Puritan » 28 maja 2009, 00:14

Przed maturą uświadomiłem sobie: Moje życie jest w ciągłym grzechu. Musi to być dlatego, że nigdy nie byłem chrześcijaninem, jestem na drodze do piekła. Więc wyspowiadałem się księdzu z każdego mojego znanego grzechu, wyznając, że całe moje "chrześcijańskie życie" było oszustwem (nie pierwszy raz zresztą, ale nie będę teraz tego rozwijał).

Po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że Kościół Katolickiego nie ma nic wspólnego z Bogiem (objawienia maryjne i inne bałwochwalstwa).

Poszedłem do wojska z bardzo pozytywnym nastawieniem. Myślałem, że jestem chrześcijaninem ponieważ starałem się nie pracować w sobotę bo przeczytałem tak na pewnej stronie jednej z sekt adwentystycznych (nie wiedziałem, że adwentyzm zabrania wojska). Już na peronie zacząłem dzielić się ze znajomym i żołnierzami wieścią o zbawieniu z zachowywania soboty. Po kilku dniach głoszenia prawdy o fałszywym Kościele Katolickim zaczęły się problemy z żołnierzami. Mój sąsiad wytrwale wyciągał druty z mojego łóżka, które stawało się coraz bardziej podobne do hamaka. Postanowiłem więc dać mu nauczkę, ale niestety po powaleniu się na niego, jego koledzy odciągnęli mnie, a z mojego łóżka zrobił się hamak, który nie był wcale wygodny.

Na moje szczęście zostałem przeniesiony po kilku dniach do innej placówki. Tam moje głoszenie spotkało się z szyderstwami w 20-osobowym pokoju. Rzecz stała się nie do zniesienia gdy wielu żołnierzy złapała grypa, w tym również mnie. Był ze mnie obraz nędzy i rozpaczy. Ledwo co mogłem oddychać bo flegma zalegała mi w płucach. Oczy miałem bardzo swędzące i czerwone. Gardło bolało nie do zniesienia. I na dodatek koledzy mieli dobrą zabawę uprzykrzając mi życie wyznaczając mnie do sprzątania łazienki, chowając mi beret czy krzycząc moją ksywę chórem. Postanowiłem, że się do nich nie będę odzywał. Problemem było dla mnie dodatkowo to, że w sobotę nie mogłem sprzątać bo to jak mniemałem grzech.

Po przepustce zostałem przeniesiony do spokojnego pokoju w którym mogłem sobie spokojnie studiować Biblię. Ale pewien żołnierz ofiarował mi książeczkę wydawnictwa Strażnica. Przeczytawszy ją w mojej głowie pojawiły się wątpliwości. Po jakimś czasie nie miałem pojęcia czy prawdę głoszą fundamentalni adwentyści czy świadkowie Jehowy. Z tego powodu zacząłem poważnie studiować Biblię. Pewnego dnia wyznaczono mnie na wyjazd do innego miasta na roboty przy przygotowywaniu poligonu. Wylądowałem do około 10-osobowego pokoju bardzo nikczemnych ludzi. Codziennie od razu po ciężkiej robocie otwierałem Biblię i szukałem w niej dowodów na bóstwo Jezusa (lub na jego zaprzeczenie). Gdy spytany przez oficera czy jestem Świadkiem Jehowy odpowiedziałem, że jeszcze tego nie wiem.

We wszystkich żołnierzy w pokoju weszła dziwna, bardzo intensywna, demoniczna nienawiść do mojej osoby. Jeden z żołnierzy robił wszystko co w jego mocy aby mnie jak to się mówi gnojono. Wrzucał mi tłuste mięso do plecaka, robił kałuże ze śliny koło mojego łóżka po zrzucał koc i prześcieradła z mojego łóżka w tą kałużę. Raz go złapałem i tak uścisnąłem, że mocno bolał go kręgosłup ale gdy ból minął, kontynuował swoją działalność. Bardzo często po wyjściu z pokoju np. do ubikacji znajdowałem moje łóżko z prześcieradłami i kocem na podłodze, oczywiście w ślinie mojego sąsiada. Byłem zdesperowany tak, że po dostaniu kopa od 100-kilowego osiłka wyzwałem go na pojedynek, którego on na moje szczęście nie przyjął (miałbym z nim nikłe szanse na wygranie, choć słabeuszem nie jestem).

Był raz dzień, że przez kilka godzin bez przerwy kilku żołnierzy mówiło na mnie najplugawsze przekleństwa jakie im przyszły do głowy co trwało przez kilka godzin. W takich warunkach szukałem Boga. Nie zapomnę jak jeden żołnierz wypowiedział bluźnierstwo pogardliwie nazywając mnie „Jahwe”. Niedługo po tym wydarzeniu owy żołnierz upił się i po przyjściu na jednostkę zaczął wyzywać żołnierzy z innej kompanii. Przyszedł do pokoju cały poobijany. Powiedział, że wymówi on pojedynek jednemu z nich. Pobiegł na górę i wszedł do „ich” pokoju aby oznajmić im jego decyzję pojedynkowania się. Po tym jak zapadła cisza nocna przyszedł jakiś żołnierz z „ich” kompani, który niemiłosiernie zaczął bić po głowie „naszego”. Wszystkim „naszym” zrobiło się go bardzo żal, ale ja wiedziałem, że Bóg nie da z siebie drwić i ukarze każdego, kto znieważa Jego imię.

Ale nie wiedziałem czy poszedłbym do nieba gdybym wtedy umarł. Dla mnie liczyło się tylko jedno – czytać Biblię, bo wiedziałem, że tylko tam mogę znaleźć prawdę o zbawieniu. Chociaż czasem byłem nieludzko przemęczony i brakowało mi pełnowartościowych składników odżywczych to często nie chodziłem na kolacje, bo stanie w kolejce oraz droga na przejście do stołówki to była dla mnie strata czasu, która mogła być spożytkowana na czytanie Biblii.

I tak płynęły miesiące. Aż w końcu nasiliły się u mnie nerwobóle w klatce piersiowej. Powiedziałem o tym plutonowemu i zostałem oddelegowany do mojego starego, spokojnego pokoju. Tam było bardzo normalnie. Tak się stało, że wkrótce przyjechał również mój sąsiad „Pan Spluwacz” i znów próbował uprzykrzyć mi życie, ale wśród normalnych żołnierzy już nie bałem się sprać go do spuszczenia mu krwi z nosa czy uderzenia w brzuch tak, że uniemożliwiłem mu spożycie obiadu.

Pojechałem na przepustkę i wtedy znalazłem stronę w Internecie, nauczającą, że zbawienie jest darmowym darem Boga. Po jakimś czasie poszukiwań, ostatecznie przekonałem się, że Jezus jest Bogiem i uwierzyłem w Niego, a On natychmiast odpuścił mi wszystkie moje grzechy. Nie miałem żadnych wątpliwości – zostałem dzieckiem Bożym. Byłem niesamowicie podekscytowany tym faktem i zupełnie zmieniło się moje życie. Już żołnierze nie żywili do mnie takiej niechęci i sami wypytywali się o moją nową wiarę. Wiedziałem wtedy jedno – Bóg się nade mną zmiłował i dał mi życie wieczne i zapragnąłem ze wszystkimi podzielić się tą nowiną.


Serdecznie zapraszam na nowe wpisy https://purytanin.wordpress.com/
Puritan
Posty: 4628
Rejestracja: 19 maja 2008, 16:04
wyznanie: Kościół Ewangelicznych Chrześcijan
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Puritan » 28 maja 2009, 10:47

Metamorphosis pisze:Od ponad ćwierć wieku borykam się z zagadnieniem: czy Jezus jest Bogiem? i jestem coraz bliżej - po moim studiowaniu Biblii, rozmów z chrześcijanami - uwierzenia.

I właśnie o to chodzi. Doktryna Świadków Jehowy jest obrzydlistwem ponieważ mówi, że stworzenie mogło wziąć na siebie wszystkie grzechy wszystkich ludzi. Tylko Bóg mógł je ponieść.
Metamorphosis pisze:Nie byłem nigdy Świadkiem Jehowy, ale miałem z nimi do czynienia przez niemal całe dotychczasowe życie (Mama była Świadkiem Jehowy) i spowodowali u mnie chwiejność w kwestii bóstwa Jezusa.

Więc jesteś tak samo chwiejny, jak byłem ja w wojsku. Jednego dnia byłem pewny, że Jezus jest Bogiem, a następnego, że nie jest. Ja miałem do dyspozycji tylko Biblię, ale ty masz mnóstwo możliwości do szybkiego zbadania zagadnienia. Zobacz np. jak jest w grece w Jana 20:28

ἀπεκρίθη Θωμᾶς καὶ εἶπεν αὐτῷ, Ὁ κύριός μου καὶ θεός μου.
"Odpowiedział Tomasz i rzekł mu: Pan mój i Bóg mój."

o yeov - jedyny Bóg

Świadkowie mówią, że Tomasz rzekł: "pan mój i bóg mój."

Jednakże zapominają o jednej małej literce: "" (po angielsku zaimek "the"), literka ta oznacza "jedyny". Jako, że Bóg jest jeden, oznacza to, że Tomasz rzekł: "Pan mój i Bóg mój."
Takie rozbicie jest bardzo bolesne, ale wierzę, że wszystko jest na dobrej drodze. Uważam, że od pewnego czasu jestem na etapie nawracania się.

Nie jesteś na etapie nawracania się z prostego powodu - nawracanie się nie jest etapem. Jest to moment. Dopiero gdy będziesz gotowy oddać całe swoje życie Bogu i niezachwianie uwierzysz, że Jezus jest Bogiem, narodzisz się na nowo. To jest moment. Kiedy to nastąpi będziesz o tym wiedział, ale dopóki nie będziesz tego pewien to nie łódź się, że może jesteś nawrócony.


Serdecznie zapraszam na nowe wpisy https://purytanin.wordpress.com/
Awatar użytkownika
chrześcijanin
Posty: 3451
Rejestracja: 13 cze 2008, 20:24
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: okręgi niebiańskie Ef2:6
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: chrześcijanin » 28 maja 2009, 14:15

Metamorphosis pisze:spowodowali u mnie chwiejność w kwestii bóstwa Jezusa
kazda falszywa doktryna atakuje albo doskonalosc Syna Bozego albo doskonalosc Jego dziela - ofiary z golgoty.
Strażnicowi tłumacze "żonglują" słowem Kurios (Kurios, JHWH). Mówią, że tłumaczą je jako Jehowa (JHWH), ale gdy przestrzeganie tej reguły zmusiłoby ich do przetłumaczenia "Jezus jest Jehową" (JHWH), łamią ją! Przykładowo, Kurios występuje trzy razy w 1 Tes 4,15.16 i ich tłumaczenie brzmi: "Albowiem to mówimy wam na podstawie słowa Jehowy, że my, żyjący, którzy pozostaniemy przy życiu aż do obecności Pana, w żaden sposób nie wyprzedzimy tych, którzy zapadli w sen śmierci; ponieważ sam Pan zstąpi z nieba ..."

Przetłumaczywszy Kurios jako "Jehowa" nie mogą tak łatwo powiedzieć, że Jehowa sam zstąpi z nieba, więc używają dalej słowa "Pan", aby to pasowało do ich doktryny. Zobacz też 1 Kor 10,21; 11,27 gdzie "kielich Jehowy" staje się nagle "kielichem Pańskim", gdyż dalej w tym wierszu Pismo mówi "względem ciała i krwi Pana". Konsekwencja przywiodłaby do wniosku, że Jezus to "Kurios", Pan, JHWH, Jehowah Syn!


Wierz w Pana Jezusa Chrystusa a będziesz zbawiony
Obrazek
cms|skr328|PL50950Wroclaw68
Zapraszam 11-14 luty na wykłady Maxa Billetera na Śląsku LINK: http://skroc.pl/3fb2

Wróć do „Świadectwa, rozważania, nauczania ... ku wzajemnemu zbudowaniu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości