czym jest Śmierć dla chrześcijanina?

W tym miejscu dzielimy się świadectwami działania Bożej łaski a także przemyśleniami nt. Słowa Bożego w celu zbudowania wiary innych.
koteczek7062014
Posty: 96
Rejestracja: 17 cze 2014, 19:22
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Zielona Góra
Gender: None specified
Kontaktowanie:

czym jest Śmierć dla chrześcijanina?

Postautor: koteczek7062014 » 14 paź 2014, 14:53

czym jest Śmierć dla chrześcijan? co się dzieje z duszą w chwili zgonu?

ostatnio dopadł mnie nostalgiczny nastrój, sporo myślę o Śmierci i przemijaniu... bardzo tęsknię za zmarłymi krewnymi, tak chciałabym ich przytulić... czasami chciałabym skrócić czas oczekiwania jednak samobójstwo nie wchodzi w grę, mogłabym ich nigdy nie zobaczyć... wczoraj skończyło się na tym, że zasnęłam ze zdjęciem prababci pod podusią...

drażnią mnie ludzie kurczowo trzymający się życia, drażni mnie to że niektórzy mówią bym nie myślała o takich sprawach... a przecież serce bije tylko kilka chwil i pójdziemy na drugi brzeg...

może to głupio zabrzmi, ale jestem gotowa na Śmierć babci Męża i mojej... babcia Męża jest po 80tce, moja jest 9 lat młodsza... jak zwykle, zgrywać będę na pogrzebach twardzielkę, na której inni mogą się oprzeć a w zaciszu domowym cicho popłaczę...

ciężko znoszę pogrzeby - mam psychozę, że zmarłego żywcem chowają, mam tak od 7 roku życia, od pogrzebu wspomnianej prababci, dorośli się nie postarali by mi wytłumaczyć o co w tym chodzi, myślałam że prababcia tylko śpi, i to co zapamiętałam to to, że na stypie dorwałam się do pomidorów, wciągnęłam cały talerz... i wkręciłam wtedy tą cholerną wkrętkę do trumny, dla 7 letniego dziecka była to zabawa, nie myślałam że wkręcając ją żegnam prababcię na zawsze... boję się nieboszczyków, jestem chora jak podchodzę do trumny, od paru lat - lęk z dzieciństwa pod wpływem czasu się nasilił - nie podchodzę do grobu w momencie spuszczania trumny... nie wyobrażam sobie bym była na jakiejś kremacji, pawia tam chyba puszczę na miejscu...

czy ta tęsknota to odroczona żałoba, dopiero teraz mogę ich opłakać? żałoba odroczona, która się dołączyła do obecnej, po dziadku (zmarł 4 miesiące temu)?

i pytanie: czy na pogrzebie i podczas święta zmarłych mogę przyjąć Komunię Św. u KRK? jestem zdecydowaną luteranką, choć jeszcze oficjalnie - konwertytką, nie waham się między jedną opcją a drugą bo choć jeszcze formalnie nie, ale mentalnie już czuję się luteranką...


Coco
Posty: 315
Rejestracja: 25 kwie 2014, 18:28
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Coco » 14 paź 2014, 18:37

Codziennie wieczorem przed spaniem dopadają mnie takie lęki związane ze śmiercią, a głównie z pośmiertnym potępieniem. Dawniej zdarzało się, że w łóżku przyspieszał mi puls, myśli w głowie były chaotyczne, myślałam , że umieram. 2 lata temu kilka dni miałam natrętne myśli z tym związane - że umrę zaraz, będę po drugiej stronie, będę w piekle przez wieczność. To było coś strasznego. Właściwie nigdy nie umarł mi ktoś bliski, a śmierć ludzi z którymi nie jestem związana emocjonalnie traktuje jak coś normalnego.


Ligia
Posty: 822
Rejestracja: 21 sie 2014, 20:37
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Ligia » 14 paź 2014, 19:03

koteczek7062014 pisze:i pytanie: czy na pogrzebie i podczas święta zmarłych mogę przyjąć Komunię Św. u KRK?


Nie, musisz sie zdecydowac w co wierzysz na sto procent. W Biblii jest fragment o tym, ze Chrystus zlozyl sie w ofiare tylko raz i ofiara ta nie moze byc powtorzona.

Dobrze jest myslec o smierci, ale w taki sposob, ze nas to motywuje do dobrego zycia. Ciekawa sprawa jest to, ze Chrystus mowil, ze kto nie nienawidzi zycia swego, nie moze zostac jego uczniem. Zle chwile i nienawisc do zycia mozna wiec spozytkowac, patrzac na ten swiat jako na miejsce tymczasoego pobytu, nabierajac dystansu do swojego ego i do rozszalalych "eg" :-D (przecz z odmiana!) innych ludzi.


Wiatr wieczorami niósłby po mieście
pieśni grane w dawnych wiekach.
Byłoby lato tysiąc dziewięćset dziesięć,
za domem by szumiała rzeka.
Widzę tam wszystkich nas - idących brzegiem,
mnie, żonę, dzieci pod cieszyńskim niebem.
Może i dobrze, że człowiek nie wie,
co go czeka.

Wróć do „Świadectwa, rozważania, nauczania ... ku wzajemnemu zbudowaniu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości