Filip pisze:(4) Dramatyczny opis historii z Serwetem jest bardzo daleki od prawdy. Po pierwsze Kalwin nie miał władzy nad sądem miasta Genewy. Jedyne co zrobił, to na prośbę sądu orzekł czy Serwet jest heretykiem (dokonał niejako kościelnej ekspertyzy). Po drugie Kalwin był przeciwny spaleniu Serweta i prosił o zmianę formy egzekucji na bardziej humanitarne ścięcie. Po trzecie Kalwin ostrzegał Serweta, żeby nie wjeżdżał do Genewy, bo może zostać stracony. To samo z resztą mogło spotkać Serweta w innych miastach, tak katolickich jak i protestanckich.
Nie rób z niego też anioła bo to był człowiek apodyktyczny, zadufany w sobie megaloman. Z całą pewnością Servetowi nie życzył najlepiej.
W liście do Frellona napisał "Pisał niedawno do mnie Servet i do listu dołączył obszerny tom swych bredni, donosząc mi pyszałkowato, że ujrzę tam rzeczy zadziwiające i dotąd niesłyszane. Jeśli zgodziłbym się, pragnie tu przybyć. Ale nie chcę dać mego słowa. Gdyby bowiem przyjechał, to nie ścierpiałbym, o ile tylko wpływ mój miałby znaczenie, aby wyszedł stąd żywy" [Cal. Op., t. XII, k. 283 [13.II 1546r.]. Servet oczywiście był nawiedzony czy zasłużył na śmierć? Oczywiście nie - tak jak tysiące protestantów i katolików, którzy poginęli w wyniku bratobójczych wojen.Servet mentalnie był jak większość użytkowników tego forum "święcie przekonany o własnej racji bo tak wyczytał w Biblii". Dosyć prymitywna konstrukcja osobowościowa Kalwina nie była niczym nadzwyczajnym w jego czasach przecież nie każdy mógł być Erazmem z Rotterdamu. Kalwin zresztą swojego udziału w całym przedsięwzięciu jakoś szczególnie nie ukrywał czemu dał wyraz chociażby w Obronie Prawowiernej Nauki o Trójcy Przeciw Straszliwym Błędom Hiszpana Michała Serveta [Cal. Op., t. VIII, k. od 461]. Kalwin zrobił to co protestanci i katolicy dosyć często stosowali taki "chrześcijański jihad" przy wsparciu władzy świeckiej. Mniej więcej podobnego sortu rzeczy dzisiaj nas gorszą na Bliskim Wschodzie