fryderyk pisze: Tylko co to miało do rzeczy w temacie?
Ma do rzeczy to, że skoro nie wykorzystujemy świadomie w 100% możliwości naszego aparatu do obserwacji rzeczywistości może właśnie w tym leży clou dlaczego teza o wiecznym istnieniu czegoś niezwykle skomplikowanego nie jest dla ciebie sensowna...
Jasne, ponownie "oczywista oczywistość".
Wszystko co do tej pory wiemy, wskazuje jednak na to, że rzeczy bardzo skomplikowane nie biorą się z niczego czy trwają wiecznie, tylko pochodzą na drodze przemian od rzeczy prostszych.
Ale fajnie by było gdybyśmy odkryli magię i mogli tworzyć bardzo skomplikowane rzeczy z niczego
Noblista z USA, E. Wignera zadał kiedys pytanie, z jakiego powodu matematyka jest tak skuteczna dla opisywania rzeczywistości?
Z jakiego powodu matematyczne teorie, które powstawały początkowo bez związku ze światem za oknem, potem okazały się w zdumiewający sposób skuteczne do opisywania realnego świata?
Można to samo pytanie sformułować tak: jaka jest tego przyczyna?
I byłaby to przyczyna nie związana z upływem czasu, gdyż przecież nie jest tak, że kilka sekund wcześniej „gdzieś jest” jakaś matematyczna reguła i wskutek jej oddziaływania „nieco później” prawa przyrody stają się jej posłuszne. Nie, one są jej posłuszne zawsze i wszędzie – czyli właśnie bez związku z czasem.
Siła grawitacji ściągająca w dół szklankę działa w zdumiewającej zgodzie z matematyczną regułą, za pomocą której opisali ją fizycy.
E. Wigner nazwał to „the unreasonable effectiveness of mathematics in the natural sciences”, a więc „niezrozumiałą skutecznością matematyki w naukach przyrodniczych”.
Czy słowa „niezrozumiała” nie można by oddać za pomocą wyrażenia: „taka, której przyczynę trudno wyjaśnić”?
Wtedy byłby to przykład przyczyny polegającej na czymś innym, niż rozwijające się według jakiegoś wzoru fizycznego następstwo w czasie. I dalej co jest np. przyczyną dziwnego faktu, że w na powierzchni falującego morza co kilkanaście metrów widać w wodzie wyraźny dołek głęboki czasem na kilka metrów? Przyczyną jest to, że zaraz obok powstało wyraźne wzniesienie, zwane grzbietem fali: skoro woda podniosła się w jednym miejscu, by utworzyć grzbiet fali, to w drugim miejscu nieco opadła. A co jest przyczyną, że powstał ten grzbiet pierwszej fali? To, że zaraz po nim powstał drugi głęboki dołek, z którego woda znalazła się właśnie w masie fali. I tak dalej, wraz z kolejnymi falami: drugą, trzecią, czwartą… i dołkami: drugim, trzecim, czwartym….
A jak jest Pierwsza Przyczyna tego zjawiska? Czy jest nią pierwsza fala? Nie, gdyż ona też domagałaby się wyjaśnienia, podobnie jak inne fale. A może w ogóle nie ma pierwszej fali, bo morze w tym miejscu nigdy nie jest spokojne i fale są „od zawsze”? Czy to by znaczyło, że nie mamy próbować wyjaśniać zjawiska fali na morzu?
Pierwszą przyczyną wszystkich fal, i pierwszej i drugiej i trzeciej, a nawet fal powstających „od zawsze” jest wiatr: a więc przyczyna zupełnie innego rodzaju, która już nie domaga się wyjaśnienia (to znaczy: wyjaśnienia tego samego rzędu, co fale). Co do fal, to wiatr jest ich „przyczyną ostateczną”, czyli mówiąc językiem teologów i filozofów: Pierwszą. A co do kosmosu? Oto jest pytanie !