Wieczerza Pańska uzależniona od chrztu na wyznanie wiary
: 06 wrz 2015, 20:48
Cześć.
Minęło już dużo czasu odkąd ostatnio pisałem na forum. Moja wiara przeżywała wtedy wzloty i upadki (wydawało mi się nawet, że ją utraciłem). Jak część z was może pamiętać, byłem raczej sympatykiem (protestanckich) kościołów, jak to czasem z pewnym lekceważeniem mawiają ewangelikalni, "historycznych" (luteranie, anglikanie). Zauważyłem też, że moje perturbacje z wiarą wynikają z tego, że za bardzo skupiałem się i przywiązywałem do Kościoła, denominacji, tradycji (a co, kościoły protestanckie też mają swoje "tradycje" i to nie tylko te "historyczne"). Ostatnio powróciłem do źródeł, czyli do Słowa. Nie czytam Biblii, bo czytałem ją cały czas. Ja się staram w nią wgryzać, delektować się nią. I przyznam że widzę działanie Boga w moim życiu w stopniu chyba największym od jakichś 5 lat. Jakoś tak bliżej mi się też zrobiło do chrześcijaństwa zwanego ewangelicznym czy biblijnym, zatem do najpopularniejszego na tym forum.
Tak ze 4 lata temu to miałem u siebie "na dzielni" dostatek ewangelicznych zborów, także małych i bezdenominacyjnych. Niestety od tego czasu część z nich się zwinęła i wielkiego wyboru nie mam, postanowiłem zatem skierować się tam gdzie rozpocząłem swoją przygodę z protestantyzmem. Nie ma potrzeby pisać szczegółów, część osób wie gdzie.
W zborze tym Wieczerza Pańska udzielana jest jedynie osobom ochrzczonym na wyznanie wiary. Ok, myślałem że nie będę miał z tym problemu. Dziś było nabożeństwo z Wieczerzą. Jednak problem miałem.
Poruszające uwielbienie, budujące kazania, rozpoczyna się sprawowanie Wieczerzy. Pastor mówi: "Do WP dopuszczony jest każdy wierzący" - serce mi podskoczyło, czyżby w zborze coś się zmieniło? "Ale, jeśli przyjął Jezusa i jeśli wyznał to publicznie przez chrzest na wyznanie wiary. Aha, każdy ale nie każdy. Sprytnie sformułowane.
Dotychczas jako nominalny katolik nie miałem problemu z przyjmowaniem sakramentu w kościołach ewangelickich i anglikańskich. Dopuszczają one do niego wszystkich ochrzczonych chrześcijan, a kwestię zdolności do jego przyjęcia pozostawiają ocenie ich sumienia. Kiedy poruszałem tę kwestię na forum, także użytkownicy z kościołów ewangelicznych pisali, że u nich jak najbardziej mógłbym przystępować.
Przyznam, że o ile dotąd byłem nabożeństwem poruszony i zbudowany, teraz poczułem się, jakbym dostał obuchem. Zrobiło mi się przykro. Poczułem się chrześcijaninem drugiej kategorii. Ba, może w ogóle nie jestem uznawany za chrześcijanina. W końcu nie ma ze mną wspólnoty stołu Pańskiego... Na dodatek w kazaniu było o tym, że o tym co w sercu człowieka wiedzą tylko Bóg i ten człowiek. Jak widać nie tylko... Napiszę, że rozumiem już co czują katolicy, którzy z różnych powodów (rozwodnicy itd.) nie mogą przystępować do komunii...
Na forum dałem się poznać jako pedobaptysta, przyznam że od jakiegoś roku mam coraz więcej zrozumienia dla pozycji kredobaptystycznych, ale nic na siłę...
Ktoś może napisać - ochrzcij się, to będziesz mógł przystępować do Wieczerzy. Ale dla mnie to byłoby wymuszone. Ja się jeszcze nie czuję do tego gotowy, nie do końca przekonany że jest to niezbędne. Chrześcijaninem jest się chyba poprzez uznanie Jezusa swoim Panem i Zbawcą, a nie przez sam chrzest...
Mam znajomych biblijnych chrześcijan. Na dobrą sprawę każdy z nich mógłby mnie ochrzcić choćby w wannie - tylko pewnie wtedy pojawiłyby się obiekcje, że osoby te nie były ordynowane i że taki chrzest też nie jest ważny.
Chciałbym zadać pytanie: czy uważacie że odmawianie osobom które jeszcze nie ochrzciły się na wyznanie wiary dostępu do Wieczerzy Pańskiej jest biblijne? Moim zdaniem nie jest. Jeśli się mylę, niech ktoś mi to wykaże. Tym niemniej, będąc w zborze gościem, szanuję jego tradycje i zwyczaje. Z premedytacją używam tutaj określenia "tradycja", którego większość protestantów nie darzy szczególną atencją, a dla niektórych jest wręcz obraźliwe Bo to moim zdaniem nic więcej niż lokalna tradycja.
I co ja mam robić?
Nie chodzić w niedziele, podczas których sprawowana jest wieczerza?
Chodzić do innego zboru? W okolicy mam tylko jeden inny zbór ewangeliczny, ale jakoś wcale go nie wolę (z powodów rodzinno-logistycznych zależy mi na niedużej odległości/szybkim dojeździe do zboru). Mogę oczywiście chodzić do ewangelików czy do innych kościołów gdzie nie odpędza się mnie od stołu ale (pomyślicie że ktoś włamał mi się na konto) szczerze mówiąc te półtoragodzinne sformalizowane liturgie zaczęły mnie nużyć i nie chce mi się.
Mam opuszczać nabożeństwo, gdy zaczyna się Wieczerza? (sprawowana jest pod koniec)
Czy wstrzymanie się w geście wewnętrznego sprzeciwu od dobrowolnych ofiar nie będzie zbyt małostkowe?
Czy poruszenie tej kwestii z pastorem, prośba o wskazanie biblijnych podstaw takiego ustalenia nie zostanie uznane za bezczelność?
Dodam, że kwestia Wieczerzy jest chyba jedynym, co mi się tam nie podoba. Ale wbrew temu co myślałem, ta sprawa okazało się dla mnie ważna.
Będę wdzięczny za opinie i rady.
Minęło już dużo czasu odkąd ostatnio pisałem na forum. Moja wiara przeżywała wtedy wzloty i upadki (wydawało mi się nawet, że ją utraciłem). Jak część z was może pamiętać, byłem raczej sympatykiem (protestanckich) kościołów, jak to czasem z pewnym lekceważeniem mawiają ewangelikalni, "historycznych" (luteranie, anglikanie). Zauważyłem też, że moje perturbacje z wiarą wynikają z tego, że za bardzo skupiałem się i przywiązywałem do Kościoła, denominacji, tradycji (a co, kościoły protestanckie też mają swoje "tradycje" i to nie tylko te "historyczne"). Ostatnio powróciłem do źródeł, czyli do Słowa. Nie czytam Biblii, bo czytałem ją cały czas. Ja się staram w nią wgryzać, delektować się nią. I przyznam że widzę działanie Boga w moim życiu w stopniu chyba największym od jakichś 5 lat. Jakoś tak bliżej mi się też zrobiło do chrześcijaństwa zwanego ewangelicznym czy biblijnym, zatem do najpopularniejszego na tym forum.
Tak ze 4 lata temu to miałem u siebie "na dzielni" dostatek ewangelicznych zborów, także małych i bezdenominacyjnych. Niestety od tego czasu część z nich się zwinęła i wielkiego wyboru nie mam, postanowiłem zatem skierować się tam gdzie rozpocząłem swoją przygodę z protestantyzmem. Nie ma potrzeby pisać szczegółów, część osób wie gdzie.
W zborze tym Wieczerza Pańska udzielana jest jedynie osobom ochrzczonym na wyznanie wiary. Ok, myślałem że nie będę miał z tym problemu. Dziś było nabożeństwo z Wieczerzą. Jednak problem miałem.
Poruszające uwielbienie, budujące kazania, rozpoczyna się sprawowanie Wieczerzy. Pastor mówi: "Do WP dopuszczony jest każdy wierzący" - serce mi podskoczyło, czyżby w zborze coś się zmieniło? "Ale, jeśli przyjął Jezusa i jeśli wyznał to publicznie przez chrzest na wyznanie wiary. Aha, każdy ale nie każdy. Sprytnie sformułowane.
Dotychczas jako nominalny katolik nie miałem problemu z przyjmowaniem sakramentu w kościołach ewangelickich i anglikańskich. Dopuszczają one do niego wszystkich ochrzczonych chrześcijan, a kwestię zdolności do jego przyjęcia pozostawiają ocenie ich sumienia. Kiedy poruszałem tę kwestię na forum, także użytkownicy z kościołów ewangelicznych pisali, że u nich jak najbardziej mógłbym przystępować.
Przyznam, że o ile dotąd byłem nabożeństwem poruszony i zbudowany, teraz poczułem się, jakbym dostał obuchem. Zrobiło mi się przykro. Poczułem się chrześcijaninem drugiej kategorii. Ba, może w ogóle nie jestem uznawany za chrześcijanina. W końcu nie ma ze mną wspólnoty stołu Pańskiego... Na dodatek w kazaniu było o tym, że o tym co w sercu człowieka wiedzą tylko Bóg i ten człowiek. Jak widać nie tylko... Napiszę, że rozumiem już co czują katolicy, którzy z różnych powodów (rozwodnicy itd.) nie mogą przystępować do komunii...
Na forum dałem się poznać jako pedobaptysta, przyznam że od jakiegoś roku mam coraz więcej zrozumienia dla pozycji kredobaptystycznych, ale nic na siłę...
Ktoś może napisać - ochrzcij się, to będziesz mógł przystępować do Wieczerzy. Ale dla mnie to byłoby wymuszone. Ja się jeszcze nie czuję do tego gotowy, nie do końca przekonany że jest to niezbędne. Chrześcijaninem jest się chyba poprzez uznanie Jezusa swoim Panem i Zbawcą, a nie przez sam chrzest...
Mam znajomych biblijnych chrześcijan. Na dobrą sprawę każdy z nich mógłby mnie ochrzcić choćby w wannie - tylko pewnie wtedy pojawiłyby się obiekcje, że osoby te nie były ordynowane i że taki chrzest też nie jest ważny.
Chciałbym zadać pytanie: czy uważacie że odmawianie osobom które jeszcze nie ochrzciły się na wyznanie wiary dostępu do Wieczerzy Pańskiej jest biblijne? Moim zdaniem nie jest. Jeśli się mylę, niech ktoś mi to wykaże. Tym niemniej, będąc w zborze gościem, szanuję jego tradycje i zwyczaje. Z premedytacją używam tutaj określenia "tradycja", którego większość protestantów nie darzy szczególną atencją, a dla niektórych jest wręcz obraźliwe Bo to moim zdaniem nic więcej niż lokalna tradycja.
I co ja mam robić?
Nie chodzić w niedziele, podczas których sprawowana jest wieczerza?
Chodzić do innego zboru? W okolicy mam tylko jeden inny zbór ewangeliczny, ale jakoś wcale go nie wolę (z powodów rodzinno-logistycznych zależy mi na niedużej odległości/szybkim dojeździe do zboru). Mogę oczywiście chodzić do ewangelików czy do innych kościołów gdzie nie odpędza się mnie od stołu ale (pomyślicie że ktoś włamał mi się na konto) szczerze mówiąc te półtoragodzinne sformalizowane liturgie zaczęły mnie nużyć i nie chce mi się.
Mam opuszczać nabożeństwo, gdy zaczyna się Wieczerza? (sprawowana jest pod koniec)
Czy wstrzymanie się w geście wewnętrznego sprzeciwu od dobrowolnych ofiar nie będzie zbyt małostkowe?
Czy poruszenie tej kwestii z pastorem, prośba o wskazanie biblijnych podstaw takiego ustalenia nie zostanie uznane za bezczelność?
Dodam, że kwestia Wieczerzy jest chyba jedynym, co mi się tam nie podoba. Ale wbrew temu co myślałem, ta sprawa okazało się dla mnie ważna.
Będę wdzięczny za opinie i rady.