zgadzam sie z tym, że gdyby rządzenie państwem miało naginać sumienie to lepiej nie rządzić
dlatego ja pytam: GDZIE I KIEDY Bóg nałozy na nas odpowiedzialność za sprawoanie świeckjej władzy? nawet kosztem sumienia!
Nie, nie, ludziki! Tak nie wolno!
Najpierw dygresja:
Zawsze oburzałem się na taką protestancką manierę zmiatania wszystkich problemów pod dywan. Zauważyłem ją początkowo u świadków Jehowy, ale oni to odziedziczyli po poprzednich protestantach.
Chodzi mi o to, że nie można z dnia na dzień zrezygnować z odpowiedzialności za wszystko dookoła. A tak robią protestanci. Jakaś owieczka w zborze źle się sprawuje - wykluczamy ją. Jakaś wspólnota/Kościół zaczyna źle się prowadzić - robimy schizmę i zakładamy nowy Kościół. Rządzenie państwem staje się za trudne - rezygnujemy ze stanowiska.
Tak nie wolno!
Jeżeli weźmiemy za coś odpowiedzialność, to ponosimy ją do samego końca. Zbór nie staje się czystszy, jeżeli po prostu wykluczy się grzesznika. Grzesznika trzeba
naprawić i dopiero wtedy zadanie chrześcijanina można uznać za skończone.
Taką samą postawę zauważyłem kiedyś nawet u katolików, a chodziło o Hitlera. W przypadku tego dyktatora nie da się ukryć, że Kościół katolicki nawalił jeśli chodzi o wychowanie dobrego człowieka. I nic nie zmienia fakt, że Hitler w pewnym momencie zaciągnął ekskomunikę. Kościół katolicki jest odpowiedzialny za każdą osobę, która choćby przez moment była katolikiem. I za świat zewnętrzny też jest odpowiedzialny.
Jest takie powiedzonko: Co Bóg uczynił, żeby było lepiej na świecie? Stworzył nas. My, chrześcijanie, jesteśmy odpowiedzią Boga na problem zła na świecie. Mamy obowiązek walczyć ze złem ze wszystkich sił.
Tymczasem ideałem protestanckiego życia jest nierobienie nic, bo można się pobrudzić. Tak nie wolno! Bóg nas powołał do czegoś zupełnie innego.
Protestantom wystarczy, żeby oni sami byli szczęśliwi i bezgrzeszni. Bogu to nie wystarczy. Mamy roznosić bożą miłość na cały świat, angażować się i działać.
Teraz do rzeczy:
Czasem przykazanie miłości bliźniego zmusza nas do zajęcia stanowiska kierowniczego. Jeżeli dookoła są sami źli kandydaci, to co my, chrześcijanie, mamy uczynić? Pozwolić złym ludziom dostać się do władzy, żeby unieszczęśliwiali innych? Ciąży wtedy na nas obowiązek zajęcia stanowiska i czynienia dobra. Spocząć na laurach będziemy mogli dopiero wtedy, kiedy już nie będzie zła na świecie, czyli nigdy.
Mniej więcej taką rzecz uczyniło Opus Dei. Otóż członkowie tej organizacji zajmowali stanowiska w urzędach państwowych w Hiszpanii za generała Franco. Chodziło o to, żeby złagodzić reżim i uczynić go lżejszym. I raczej się to udało. Pewnie - można było z poczuciem wyższości nie robić nic i patrzeć tylko, jak ludzie dookoła się zabijają, byle własna wieś spokojna. Ale tak dobremu chrześcijaninowi nie wolno.
Mamy zatem czasem (a nawet dość często) obowiązek rządzić.
Kara śmierci nie jest zakazana przez chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo jest kompatybilne zarówno z karą śmierci, jak i jej brakiem.
Jeżeli uważacie karę śmierci za herezję za niezgodną z wolą Boga, to jak wytłumaczycie fakt, że w starożytnym Izraelu taka praktyka była stosowana z nakazu samego Boga? Czyżby Bóg zmienił zdanie?
Piszesz, św. tomku, że rządzenie wymaga naginania własnego sumienia. Nie jest to prawda. Owszem, kiedy się rządzi źle, to rzeczywiście tak będzie. Ale w każdej sytuacji da się rządzić dobrze. I nie wymaga to naginania chrześcijańskiego sumienia.
Stosowanie kary śmierci jest kompatybilne z chrześcijańskim sumieniem. Król Salomon stosował tą karę, a my nie jesteśmy mądrzejsi od niego.
Kiedy staniesz w sytuacji wymagającej od Ciebie nagięcia sumienia, to masz zrobić wszystko, żeby go nie nagiąć a mimo to wypełnić swój obowiązek. Nie wolno Ci natomiast zdezerterować.
Bóg daje nam odpowiedzialność, ale jednocześnie daje nam możliwości, żebyśmy swoje obowiązki dobrze wypełniali.
I na koniec: osobiście jestem przeciwnikiem kary śmierci
. Serio. Jednak uważam, że zgoda na karę śmierci jest dopuszczalna jako pogląd polityczny chrześcijanina a samo chrześcijaństwo nie zaleca tej kary, ale też nie zabrania.