Na początku XIII wieku doszło do sytuacji, że niemal całe południe Francji (Langwedocja) zostało stopniowo opanowane przez herezję kataryzmu. Papież Innocenty III zmuszony został nawet do ogłoszenia antykatarskiej krucjaty, a jeden z następnych papieży (Grzegorz IX) powołał Trybunał Świętej Inkwizycji. Powtórzmy: nie chodziło tylko (choć przede wszystkim) o kwestie duszpasterskie, ale również o zachowanie ładu społecznego. Stąd też wypływało współdziałanie władzy świeckiej w postępowaniu inkwizycyjnym.
Gdyby dziś w Polsce (lub w jednej z jej części) rosła we wpływy np. sekta Hare Kriszna czy sataniści, czy zdecydowana reakcja władzy świeckiej i Kościoła przeciw takiemu zjawisku spotkałaby się z krytyką? Czy ktoś krytykuje dzisiaj państwo niemieckie, będące jak najbardziej w Europie, że zakazuje pracy w administracji członkom sekty scjentologów, która zmierza do faktycznego podminowania społeczeństwa?
Fragment ten jest zaczerpnięty ze strony podanej przez yarpena http://adonai.pl/czytelnia/?id=7
Dowiedziałem się z niej zdumiewającej rzeczy. Otóż według autora artykułu kościół katolicki był zmuszony (a nie jak mi się wcześniej wydawało, że był inicjatorem) do zwalczania drapieżnych i krwiożerczych sekt jakimi byli anabaptyści w tym o ile się nie mylę np. katarowie i alibigensi. Sekty te zostały nawet przyrównane do satanistów czy harekrysznowców. A ja myślałem, że anabaptyści byli pokojowo nastawionymi chrześcijanami, których jedynym przewinieniem było czytanie Biblii.
- kościół katolicki nie był wcale winny śmierci milionów niewinnych chrześcijan!
P.S. ten post jest napisany formie żartu, a konkretnie ironii.