cyt.
/quote]
Zbawienie jest procesem, stąd czytamy o nim jako przeszłym, teraźniejszym i przyszłym wydarzeniu/stanie. Zbawienie to uratowanie od czegoś; tu: od Bożego słusznego gniewu i potępienia! Gdy topielca się uratuje z wody, to co prawda on już jest na brzegu bezpieczny... w tej chwili. Ale czy to sprawia, że on już nigdy więcej nie może wpaść do wody i znów się topić?!
W procesie zbawienia/zbawiania kluczowe jest trwanie w Chrystusie!
I o ile trwasz w Chrystusie, to Jego doskonałość przykrywa wszystkie ludzkie nasze braki i masz pewność zbawienia: dziś!
Będziesz dalej jutro w Nim trwać - to jutro pewność zbawienia też będzie Twoja...
Za 10 lat też możesz być pewna zbawienia - warunek jest jeden: TRWANIE W CHRYSTUSIE, bo poza Nim zbawienia nie ma i o żadnej pewności zbawienia nie może wtedy być mowy, gdy brak tego trwania!
Czy jednak dziś możesz wiedzieć, co będzie za tydzień czy 10 lat?... Czy Bóg osoby nawrócone ubezwłasnowolnia - pozbawiając ich woli wyboru? Nie wierzę w takie uprzedmiotowienie wierzącej osoby przez Ojca w niebie, tak jak i nie wierzę, że kochający ziemski rodzic, chce mieć w domu chodzący "przedmiot" (ubezwłasnowolnienie), zamiast wolnej osoby...
Miłość - a Bóg jest Miłością - daje wolność wyboru! Bóg - jak to jest w 5Mojż 30 ukazane - kładzie przed nami do wyboru 2 drogi: życia i śmierci; ale nie tylko daje ten wybór, ale też radzi: wybierz życie, i ostrzega o skutkach braku takiego wyboru... Tak działa miłość![/quote]
==============================================================================
A czy to prawda, że jak wpadniesz do wody raz, i zostaniesz uratowany, to kiedy wpadniesz drugi raz to już nikt ręki nie poda? Czy ziemski rodzic, kiedy mu się przeciwstawisz upomni cię jeden raz, a jak drugi raz popełnisz błąd to ci manatki wystawi za próg i kopniakiem potraktuje?
Ty nazywasz Boga miłością, a właśnie do tego, twoim zdaniem sprowadza się Jego miłość.
Wybacz, nie rozumiemy się.
Jezus - Duch św. daje trwanie, daje i chęć i wykonanie. Jeśli jednak mówisz mu "nie" to faktycznie nigdy nie byłeś Jego.
Ja nie mam pewności, że za 10 lat a nawet za dzień czy dwa nie upadnę. Wcale nie wiem, czy jak przyjdą wielkie próby to nie powiem, "nie". Ale ufam, że Bóg nie dopuści nic, czemu bym nie sprostała, jeśli jestem dzieckiem Jego. I wcale nie czuję się jak kukła bez własnej woli. Nigdy tak się nie czułam.