sahcim pisze: Kościół powszechny(apostolski) od początku wierzy, że prawdziwa jest obietnica Pana Jezusa, iż kto wierzy w Niego,
"nie umrze na wieki" (J 11,26) .
Jest to obietnica, że nawet śmierć ciała nie przerywa naszej jedności z Chrystusem, jeśli tylko byliśmy z Nim złączeni w życiu doczesnym.
Zobacz na liczne wypowiedzi NT, z których wynika, że obietnica Chrystusa:
"Kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki" (J 8,52) obejmuje również okres między naszym odejściem z tego świata a wskrzeszeniem naszych ciał.
Zacznijmy od najstarszego listu św. Pawła -- od 1 Listu do Tesaloniczan -- w którym czytamy, że Chrystus
"za nas umarł, abyśmy -- czy to gdy czuwamy, czy gdy zaśniemy -- razem z Nim żyli" (5,10).
Celowo zaczynam od tego tekstu, bo śmierć ciała jest w nim nazwana
zaśnięciem, a zarazem stwierdza się tu wyraźnie, że również po tym
"zaśnięciu" wyznawcy Chrystusa nadal żyją razem z Nim, zatem dopatrywanie się w stanie owego snu całkowitego braku życia jest zaprzeczaniem słów Pana Jezusa, iż kto zachowa Jego naukę, nie zazna śmierci, tzn nieobecności w nim ożywianego Duchem Świętym ducha, na wieki...Apostoł Paweł sądził inaczej: mówił, że również wtedy gdy
"zaśniemy", będziemy żyli razem z Chrystusem...
W innym miejscu Apostoł mówi o tym jeszcze wyraźniej:
"Wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana. Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy. Mamy jednak nadzieję... i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana" (2 Kor 5,6-8).
Śmierć zatem jest tu nazwana
"opuszczeniem ciała". Nie cały więc człowiek umiera. To, co we mnie stanowi o moim "ja", nie ulegnie zniszczeniu, lecz opuści ciało i stanie w obliczu Pana.
Z kontekstu wynika, że to
"opuszczenie ciała" nawet dla żarliwie wierzącego Pawła nie jest samo w sobie czymś pożądanym. Przeciwnie,
"udręczeni wzdychamy, pozostając w tym przybytku, bo nie chcielibyśmy go utracić" (w. 4). Skoro jednak nie przyszedł jeszcze czas na ostateczne uwielbienie ciała, to on jako wyznawca Chrystusa
"chciałby raczej opuścić ciało", żeby tylko
"stanąć w obliczu Pana".
Według ciebie i Zbyszka śmierć ciała wprowadza człowieka w otchłań nieświadomości, a wg Apostoła Pawła przeciwnie: po opuszczeniu ciała, a więc jeszcze przed zmartwychwstaniem, wiara ustąpi widzeniu (w. 7). Gdy teraz, chociaż dzięki wierze mamy już jakąś znajomość Boga, jesteśmy
"z daleka od Pana", to wówczas będziemy "z Nim" (w. 6 i 9).
W tym samym duchu wypowiada się Paweł w Liście do Filipian:
"Dla mnie bowiem żyć -- to Chrystus, a umrzeć -- to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele -- to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele -- to bardziej dla was konieczne" (Flp 1,21-24; por. Rz 14,8). Toteż Apokalipsa z naciskiem podkreśla, że
"już teraz błogosławieni są ci, którzy umierają w Panu" (14,13).
W porządku, Sahcim, to są dobre fragmenty na potwierdzenie teorii o świadomym istnieniu po śmierci ciała; wiele razy przytaczałeś je zarówno Ty, jak i Zbyszek czy ja. Zostawmy je na chwilę. Proszę Cię, zatem abyś wskazał mi w Biblii fragment czy fragmenty odnoszące się do miejsca pobytu "dusz" ludzi, którzy odeszli w Chrystusie oraz tych , którzy umarli nienawróceni.
sahcim pisze:Otóż ludzi, którzy "odeszli z ciała", w Nowym Testamencie nazywa się niekiedy duszami. Apokalipsa mówi o "duszach zabitych dla Słowa Bożego", które "donośnym głosem wołały" (Ap 6,9; por. 20,4).
Zaś kamienowany Szczepan modlił się: "Panie Jezu, przyjmij ducha mego" (Dz 7,59).
Z kolei Apostoł Piotr powiada, że "celem wiary naszej" jest "zbawienie dusz" (1 P 1,9), a czekających na Chrystusa w szeolu nazywa duchami (1 P 3,19)...
"Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga -- czytamy w jednej z ostatnich ksiąg starotestamentalnych, w Księdze Mądrości (3,1-3) i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju".
Tu pojawia się pewien problem. My dostosowujemy naukę Biblii do własnych wyobrażeń, a należałoby, zdystansować się, choć chwilowo i spróbować dociec czym dla spisujących pod natchnieniem Ducha, była dusza czy duch. Tu powinniśmy się zgodzić. Nie da się tego zrobić bez zmierzenia się z językiem greckim i hebrajskim.
W apokalipsie 6, 9 i 20, 4 występuje słowo
psychas, w dziejach Szczepan używa słowa:
pneuma; Piotr używa słowa:
psychōn, a 3, 19:
pneumasinJeśli sam sprawdzisz, to dowiesz się, że
psyche (hbr.nefesz) oznacza po prostu żywą istotę (np.Rdz.2, 7), tym samym słowem określa ST, wszelkie żywe stworzenie: "
Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę "istota żywa" (nephesh)."Rdz.2, 19
Natomiast
pneuma (hbr. ruach), to dech Boga, Jego tchnienie, które daje i odbiera człowiekowi przy jego śmierci: "Wszystkie istoty, w których nozdrzach było ożywiające tchnienie życia (neszamah ruach chaj), wszystkie, które żyły na lądzie, zginęły."Rdz.7, 22
Dlatego, zarówno Szczepan jak i Jezus, mówiąc :"przyjmij ducha mego", odnosił się, nie do duszy, ale ożywiającego tchnienia Boga. Jan, nie mógł widzieć dusz w niebie bowiem słowo to oznacza całą istotę żywą (pamiętajmy nawet zwierzę jest psyche). Trzeba uporządkować pojęcia, by mieć pewność, że rozmawiamy o tym samym. Gdyby Jan widział dusze (pojmując je tak jak my) powinien użyć słowa pneuma, które to słowo jest używane w Biblii na określenie duchów(np. "Wtedy zatrwożyli się i pełni lęku mniemali, że widzą ducha (pneuma)"Łk.24, 37, z resztą Jezus sam poddał w wątpliwość ich wierzenia, podkreślając, że:"Wszak duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam")
Piotr, pisząc o zbawieniu
psychon, odniósł się do całego człowieka, bo zbawienie nie tyczy się tylko jakiejś jego cząstki, ale całości, inaczej nie byłoby potrzebne zmartwychwstanie do życia z Chrystusem, w niebie, a potem w nowym świecie. Dlatego, często BT prawidłowo tłumaczy słowo psyche, jako życie. Przykład:
"Bo kto by chciał
duszę (psychen) swoją zachować, utraci ją, a kto by utracił
duszę swoją dla mnie i dla ewangelii, zachowa ją" Mk 8, 35 Biblia Warszawska
"Bo kto chce zachować swoje
życie, straci je; a kto straci swe
życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je." Biblia Tysiąclecia
"A było nas wszystkich
dusz (psychai) w okręcie dwieście siedemdziesiąt i sześć" Dz.27, 37 Biblia Gdańska
"
A było nas wszystkich na okręcie dwustu siedemdziesięciu sześciu." Biblia Tysiąclecia
Co do fragmentu z 1P.3, 19, nie mogę się zgodzić z koncepcją głoszenia, przez Chrystusa, umarłym w szeolu; z resztą sam kontekst wskazuje, że chodzi tu o czas, gdy Noe, w duchu Chrystusa, głosił nienawróconym i nieposłusznym, Słowo Boże. Zgodnie z Biblią, w szeolu czyli w grobie nie ma świadomości ani poznania :
"
Na co się natknie twoja ręka abyś to zrobił, to zrób według swej możności, bo w krainie umarłych,
do której idziesz nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości." Koh. 9, 10
"Nie pokładajcie ufności w książętach, ani w człowieku, który nie może pomóc! Gdy opuszcza go duch wraca do prochu swego; w tymże dniu giną wszystkie zamysły jego." Ps.146, 3:4
"
Bo po śmierci nie pamięta się o Tobie, a w krainie umarłych, którz Cię wysławiać będzie?"Ps. 6, 6
sahcim pisze:Sam Pan Jezus powiedział kiedyś przypowieść o bogaczu i Łazarzu, której akcja rozgrywa się zaraz po śmierci bohaterów przypowieści, a więc jeszcze przed zmartwychwstaniem. Można, rzecz jasna, powiedzieć, że przebywanie ubogiego na łonie Abrahama, a bogacza w miejscu męki nie jest właściwym przedmiotem nauki tej przypowieści. Jej istotę stanowi ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem, płynącym z posiadania bogactw. Niemniej oczywiste jest i to, że Głosiciel tej przypowieści(Chrystus) widzi w występujących w niej obrazach trafne określenie rzeczywistości czekającej człowieka. Tekst podanej przez Ewangelistów paraboli świadczy więc wyraźnie, że wczesne chrześcijaństwo podzielało wiarę Żydów w życie pozagrobowe. Poza tym następcy Apostołów czyli ci, którzy przyjęli od Uczniów Pańskich naukę wyrażają wiarę w świadome obcowanie Świętych Pańskich po śmierci ciała...(jeśli chcesz, to podam jak nauczają
)
Właśnie, dla mnie, największym problemem jest to, że cała nauka o nieśmiertelności duszy została zbudowana, w zasadzie na tym fragmencie. Zgodzę się z Tobą, że ta przypowieść potwierdza wierzenia faryzeuszy w życie pozagrobowe. Ich wierzenia nie miały jednak odbicia w Biblii. Z resztą, dziś Żydzi potwierdzają, że autorytetem dla nich wciąż jest Talmud, a nie Słowo Boże:"(...)
Gdy człowiek umiera, jego ciało wraca do ziemi, ale – według judaizmu – jego dusza wraca do Stwórcy. Judaizm nie wierzy w wieczne potępienie i piekło. Dusza ulega jedynie procesowi oczyszczenia z duchowych skażeń, nim powróci do Boga. Dzieje się to w gehennie. Gehenna [hebrajski: Gehinnom, od Gei Ben Hinnom, a więc - dosłownie - "Dolina syna Hinnoma", na południe od Jerozolimy (Księga Jozuego 15:8)], czyli miejsce, do którego skierowywane są dusze po śmierci. Tam właśnie, według tradycyjnych poglądów, zwłaszcza kabalistycznych, dusza ludzka oczekuje na osądzenie na podstawie czynów, których dokonywał za życia człowiek, nim przejdzie do Olam Haba."(
www.the614thcs.com)
Pojęcie łona Abrahama, nie występuje w ST ani razu; jedynym miejscem, gdzie można je znaleźć są apokryfy np.(4Machabejska). Wiara w przejście duszy do miejsca oczyszczenia nie pochodzi z Biblii, bo w żadnej z ksiąg Biblii takiej nauki nie ma. Gdy Adam i Ewa zostali wygnani z raju, Bóg odebrał im możliwość życia wiecznego; zostali odcięci od drzewa życia (Rdz.3, 24) i utracili nieśmiertelność. Jakim to cudem, skoro Bóg wypłacił im śmiercią za grzech, zarówno cieleśnie jak i duchowo, mogli po śmierci ciała żyć nadal? To sprzeczne ze Słowem samego Boga: "
Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz, na pewno umrzesz"Rdz.2, 17
Nauka o życiu mimo śmierci, to nauka węża:"
Na pewno nie umrzecie."Rdz. 3, 4
Literalne rozumienie tej przypowieści dostarcza nam wielu problemów: od razu po śmierci dusze ludzi idą do piekła lub nieba, w piekle już odbywa się kara (choć jeszcze nie było sądu), te, które są w niebie mają możliwość oglądania tych w piekle, mimo, że dzieli je wielka przepaść, słyszą się doskonale, dodatkowo, mimo iż to tylko dusze, mają język i palec, oraz odczuwają fizyczny ból. Dodatkowo w Biblii czytamy:A wszyscy ci (Abraham wspomniany wcześniej), choć dla swej wiary zdobyli chlubne świadectwo,
nie otrzymali tego, co głosiła obietnica, ponieważ Bóg przewidział ze względu na nas coś lepszego, mianowicie, aby oni nie osiągnęli celu bez nas. (Hebr. 11,29-30)
Piekło czyli jezioro ognia jest miejscem przeznaczenia po sądzie ostatecznym (Obj.20, 11:14), więc wizja ta nie mogłaby odnosić się do czasu po śmierci człowieka:"
Przeto nie sądźcie przed czasem, dopóki nie przyjdzie Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności, i objawi zamysły serc; a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga” (1 Kor 4,5).
Nieśmiertelność zapewnia nam Chrystus, ale jest ona obietnicą dotyczącą czasu po zmartwychwstaniu:"[u
]odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych.[/u] "Łk.14, 14
"
Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania." Mt.16, 27
Nieśmiertelność jest udziałem tych, którzy wejdą do nowego Jeruzalem, aby tak jak Adam i Ewa, mogli spożywać z drzewa życia:
"
Błogosławieni, którzy czynią przykazania , aby mieli prawo do drzewa żywota, i aby weszli bramami do miasta." Obj.22, 14
”Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów.
Zwycięzcy dam spożywać z drzewa żywota, które jest w raju Bożym.” (Ap 2,7).
To jak to można wszystko pogodzić?