No cóż.. Znam wersety, jak najbardziej, ale widzisz, gdyby biblia była tak jednoznaczna jak byśmy chcieli, nie było by tyle odłamów, rozłamów i sporów "biblijnych" /nie bez powodu w cudzysłowiu/. Ja w takie dyskusje nie wchodzę. Jeśli już piszę, to piszę to, co Bóg włożył w moje serce, to czego mnie nauczył przez lata. Jeśli ktoś uważa inaczej, to oczywiście ma prawo pozostać przy swoim.. Uważam, że biblię można rozważać tylko na modlitwie, a używanie wersetów do sporów, jest przez samą biblię potępione.
Ten sam werset może być bowiem rozumiany na 100 różnych sposobów w zależności kto i dlaczego go czyta i czy był z tym przed Bogiem czy to tylko jego subiektywna interpretacja... Jedyne prawdziwe znaczenie może objawiać Bóg wprost do naszego serca. Gdy otrzymujesz żywe słowo /Rhema/ to po prostu wiesz, że tak jest, i to nie podlega dyskusji, ale nie jesteś w stanie przekonać innych w sposób intelektualny. W takich sporach zawsze "wygra" ten kto lepiej argumentuje, co nie znaczy że ma rację
.
Z tego właśnie powodu, biblia jest całkowicie "niestrawna" a nawet "pełna błędów"dla ludzi niewierzących. Również każdy wierzący powinien roważać Słowo przed Panem, a nie jedynie w spsób intelektualny, gdyż z tego biorą się spory, niezgoda i złe emocje, a przecież nie po to mamy biblię...
Podam może taki przykład jak to było z moją wiarą w
ewolucję . Gdy przyszłam do kościoła drażniło mnie że tu się nie wierzy w FAKT ewolucji
. Dla mnie to było oczywiste i nie kłóciło się z wiarą. Uważałam, że Bóg w ten sposób po prostu stworzył życie i już. Żadne argumenty nie były w stanie pokonać moich.. Byłam można powiedzieć wyzwaniem dla niektórych w tym temacie
. Drażniło mnie natomiast gdy osoby nie znające dobrze tematu używały argumentów infantylnych..
Pewnego dnia zabrano mnie na rozmowę z pewnym pastorem z USA, który przyjechał do nas na konferencję.. od razu na wstępie uciął dyskusję gdy każdy wysuwał swoje argumenty, wersety.. Sporzał na mnie z uśmiechem i zaczął rozmawiać o... pizzy którą jedliśmy, o pogodzie, o górach.. itp. Ja jednak spostrzegłam, że w trakcie tej niby-rozmowy on się modli....
W pewnym momencie spyatał - a rozważałaś może Heb.11,3 ??? Znałam go, ale.. Przeczytaliśmy.
Parafrazując - "światy nie powstały na drodze przemian /zjawisk.."
Wiem że nie każdego przekona ten akurat werset. Ale ja otrzymałam wtedy Rhema od Boga. Te słowa zostały "włożone" do mojego serca i umysłu. Moje serce pałało. Dla mnie to był koniec dyskusji..
Wszyscy odetchnęli z ulgą hehehe..
Mogłabym podać dziesiątki takich przykładów, w kwestiach o wiele istotniejszych niż ewolucja
Bóg jest wielki!!
Dlatego niech nikt się tu nie gniewa, że nie wchodzę w takie dyskusje "wersetowe"... Oczywiście mogłabym zasypać was argumentami, ale - nie da się argumentami przekonać o czymś co musi być objawione /a można nawet niechcąc wprowadzić kogoś w błąd!/, a po drugie - jeśli się w czymś mylę to również, po prostu potrzebuję objawienia wersetów które "znam"...