pozytywista pisze:No i dobrze, po co marnować kasę na jakieś wesele, najlepiej wziąć ślub, w zborze postawić ciacho, w domu zorganizować obiad dla najbliższych i o 19:00 do widzenia i żaluzje idą down i tyle, a ludzie potrafią rok się przygotowywać, zadłużyć, byle tylko wynająć salę w pałacyku, nakupić wódki, kupić suknię z nazwiskiem jakiegoś pocusia z włoch, wynająć Cadillaca sprzed wieku a na drugi dzień co? Kasy nie ma, i jest tylko kac, a noc nieudana bo pan młody nie miał już na nic więcej siły. Chore dla mnie trochę... W ogóle nie lubię takich imprez... Wiem, takie to moje zdanie modowo niepoprawne, niepolskie i ogólnie łamiące przyjęte zasady współżycia społecznego, sawłarwiwru i termodynamiki...
Zgadzam się na 100 procent. Dodałbym jeszcze więcej negatywów ale...
Przeżyłem ponad 1500 wesel i widziałem co ludzie robią. Oczywiście nie wszystkie były złe . Może 50 było dobrych