Dziękuję za Wasze odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie.
Znaczącym fragmentem, który dał mi do myślenia jest ten, który zapodała
Magda:
" (..) ten pierwszy jej mąż, który ją odprawił, nie będzie mógł ponownie pojąć jej za żonę, skoro została ona przezeń uznana za nieczystą, gdyż jest to obrzydliwością przed Panem. Nie sprowadzaj więc grzechu na ziemię, którą Pan, Bóg twój, daje ci w posiadanie." /Pwt 24:1-4/
Oraz o podobnym wydźwięku słowa z artukułu zalinkowanego przez
Pana Piernika:
"co z już zawartym powtórnym małżeństwem? Czy należy je rozwiązać i starać się odbudować pierwsze? Myślę, że każdy nawrócony rozwodnik powinien bardzo poważnie zadać sobie, a przede wszystkim Bogu to pytanie. Jednak wiadomo, że są sytuacje z których nie ma dobrego wyjścia, gdy obydwie strony już od lat mają nowe rodziny, dzieci – tak, że nie ma mowy o odbudowaniu dawnego związku. W takich sytuacjach nie ma dobrego rozwiązania. Nie boję się tego powiedzieć, więcej, twierdzę, że każdy kto głosi, że można wszystko wymazać i zacząć od początku jest głupcem albo oszustem. To tak, jakbym kogoś okaleczył, a potem przeprosił go, przeprosił Boga i uważał, że wszystko wróciło do normy. Prawda zaś jest taka, że jeśli z mojej winy ktoś został kaleką, to nawet, gdy uzyskam przebaczenie, do końca życia obydwaj będziemy musieli nieść ten ciężar: on swojego kalectwa, ja odpowiedzialności za jego życie.
Taki jest właśnie ciężar zniszczonego małżeństwa. I dlatego rozwodnik nie może być pastorem: nie dlatego, że zrobił coś w przeszłości, ale dlatego, że jego – i nie tylko jego – życie jest okaleczone moralnie."
P.S. Pan Piernik - nick nadany ze względu na toruńskie pochodzenie czy z powodu starszego, piernikowatego wieku?