Filip pisze:fantomik pisze:Nie palę, nigdy nie paliłem i nie cierpię jak ktoś przy mnie pali.
To palisz fajkę, czy nie palisz, bo się pogubiłem?
Nie palę. Nie mam nic przeciwko aby ktoś inny palił, choć wolałbym aby nie przy mnie
Oberyn. pisze:Czyli tak naprawdę nic w sobie nie jest grzeszne tak? Narkotyki, mastrubacja, papierosy, alkohol... to tylko pokazuje, że grzech jest okropny. Fantomiku, wyjaśnij proszę, bo naprawdę nie rozumiem.
Głupie nie oznacza grzeszne. Masturbacja akurat podpada pod jedno z przykazań. Reszta jest wg mnie albo głupia, ot tak sama z siebie (narkotyki, nie chodzi o "marysię") albo z braku umiaru (alkohol). To tylko moje zdanie oczywiście.
Oberyn. pisze:Nie chodzi o oddech, a o uzależnienie. Nie bagatelizujmy problemu używek "odbijaniem piłeczki", że czepiamy się uzależnień, ale nie obłudy czy plotek. I to i to jest złe i nie powinno mieć miejsca w Kościele.
Chodzi o to, że jak dyscyplinuje się w kościele za "fajki" to ludzie będą właśnie skupiać się na swoim oddechu (czy to widać/czuć); Kiedy ostatni raz widziałeś Bracie prostytutkę która weszła na nabożeństwo chcąc usłyszeć Słowo Boże w swoim "roboczym stroju", bo akurat ją tak Duch natknął aby weszła? Ja nigdy. Myślisz, że Duch Święty nie działa w ich sercach tak jak działa wśród pracowników biurowych i fizycznych? Ale w naszej Polskiej (rzymsko-katolickiej) kulturze, źle się ubrać do kościoła to właśnie taki grzech. Nic dziwnego, że nie przychodzą, zostałyby tylko osądzone przez nasze gniewne spojrzenia (mnie osobiście buduje jak Kobiety przychodzą schludnie ubrane, zresztą podobnie jak mężczyźni; ale jeśli kiepski strój ma być przeszkodą i ma prowadzić do osądzania, jakby to był grzech, to mnie to przyprawia o frustrację).
Osobiście uważam, że Kościół powinien być taką spokojną przystanią. W której jak ktoś wyjdzie na środek (albo powie to na grupie domowej czy tylko pastorowi) i powie, że jest gejem to otrzyma pomoc, w modlitwie, wsparcie aby zmienić tryb życia, może nawet i miejsce zamieszkania, oddanych przyjaciół, którzy będą z nim szli w tym zmaganiu etc. W zamian za to dostajemy taką "lekką" wersję Adwentystów, oni chociaż są bardziej konsekwentni i niezdrowy tryb życia czy nadmierne jedzenie czekolady też podpada pod tą regułę (ciekawe czy brak sportu również? Zbyszek zapewne uzupełni/poprawi
)
Osobiście uważam, zresztą podobnie jak Spurgeon przede mną, że palić można na Chwałę Bożą. Podobnie jak pić alkohol (niech zgadnę, u Was na wieczerzy jest Sok?
) obie te rzeczy można też czynić wręcz przeciwnie, bo to nie w samym czynie tkwi problem. Nie przecedzajmy komarów połykając wielbłądy.
Oberyn. pisze:To nie są błahostki bracie. Zniewolenie w jednym może prowadzić do drugiego. Myslenie, że skoro papierosy nie są złe, to dlaczego np. marihuana ma być zła? Przecież można się uprzeć, że ma właściowści lecznicze i pomaga. I tak następuje przesuwanie granicy ciągle i ciągle.
i? czy od jutra zaczniesz palić marysię jak uświadomisz sobie, że nie jest grzeszna sama z siebie? Ja jakoś ani nie piję ani nie palę, choć jem troszkę zbyt często czekoladę. Czy jedyne co Ciebie powstrzymuje przed zaćpaniem się na śmierć to wizja grzechu?
Oberyn. pisze:Hmmm... bardzo spłycasz uwierzenie. Trochę powiało easy beliviesmem (wiem, że nie wyznajesz tego, ale tak to zabrzmiało
). Wiesz dobrze, że wiara polega na nowym życiu i nowym myśleniu. Wierzę, że świadectwo wiary eunucha nie jest oderwane od rzeczywostości biblinej w temacie pokuty i nowego życia i jeśli nawet eunuch byl uzależniony (ciekawe od czego, nie?) to Bóg go uwolnił.
I wszystkich zawsze w jednej chwili od wszystkiego? Uświęcenie to proces. Jakbyśmy chrzcili tylko w pełni świętych, to nikt nie byłby nigdy ochrzczony. Tam nigdzie nie ma dodatkowego warunku -- "ale poczekaj aż dzieło Ducha Świętego będzie skończone". Są grzechy, które zgodzę się, wyrzeczenie ich będzie natychmiastowe (Św. Paweł nikogo nie kamienował po nawróceniu
wręcz odwrotnie). Są grzechy, z którymi będziemy zmagać się aż Chrystus przyjdzie bądź do naszej śmierci. A są też rzeczy, które nie są grzechami, rzeczy głupie albo nawet neutralne(!), które mogą ale nie muszą przeszkadzać w naszym wzroście w wierze. Życie chrześcijanina jest drogą, a nie egzaminem maturalnym.
Oberyn. pisze:Moja mama była nałogową palaczką, 2 paczki dziennie to była norma. Od jednej szczerej, wieczornej modlitwy nie zapaliła ani jednego papierosa.
Chwała Panu
Mój Tata przestał palić w jeden dzień, bez modlitwy i czegokolwiek innego. Ot tak, w jeden dzień gdy jeszcze był całkiem młodym człowiekiem, po prostu postanowił i przestał (jest Rzymskim Katolikiem). I? Również Chwała Panu
PS. Nie wierzę w "easy beliving" ale jestem też przeciwny nakładaniem ciężarów, których sami nie potrafimy unieść (mimo, że w innych częściach naszego życia; choćby we wspomnianej wcześniej czekoladzie).
Pozdrawiam w Panu,
f. (moje dwa grosze)