Moje gorzkie żale, komercjalizacja wiary i różowe czapki

Miejsce w którym możemy postawić nasze pytanie, dotyczące życia, wiary, moralności, chrześcijańskich postaw, itd.
Elijah
Posty: 1
Rejestracja: 19 gru 2014, 22:17
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Moje gorzkie żale, komercjalizacja wiary i różowe czapki

Postautor: Elijah » 20 gru 2014, 01:34

Nie do końca wiedziałem gdzie mogę założyć swój wątek, ponieważ chcę poruszyć pewne kwestie związane z wiarą, ale przede wszystkim także wyrzucić z siebie żal, który odczuwam w stosunku do chrześcijańskiej społeczności. Jeśli jesteście nerwowi to radzę wam nawet nie zagłębiać się w moje przemyślenia.
Aby nakreślić wam moją sytuację muszę cofnąć się aż do gimnazjum, gdy razem z rodzicami zacząłem chodzić do jednego z protestanckich kościołów. Czytałem biblię, modliłem się, chętnie słuchałem kazań. Lubiłem zdobywać wiedzę i wciąż szukałem odpowiedzi, więc nie chciałem angażować się w jakieś przedsięwzięcia (zwłaszcza gdy zachęcano mnie do śpiewania, czego po prostu nie umiem robić), a także w służbę w kościele. Po pewnym czasie nie mogłem po prostu wysłuchiwać kazań, po kazaniach musiałem wysłuchiwać pretensji i odpowiadać na pytania dlaczego się nie udzielam? Dlaczego nie gram dla Boga? Dlaczego jestem taki nieśmiały? Doszło do tego, że przychodziłem spóźniony i specjalnie wychodziłem wcześniej by uniknąć tych wszystkich ludzi, którzy śmieli mówić mojej matce, że źle mnie wychowuje i chyba opętał mnie szatan bo nie zachowuję się jak dziecko boże. Miałem dość i przestałem tam chodzić.
To jeden z czynników, które wpłynęły na mój obecny stan duchowy.
Inne to obcowanie z chrześcijańską młodzieżą. Miało to na mnie naprawdę destrukcyjny wpływ, zwłaszcza, że byłem wtedy nieśmiałym, pełnym kompleksów chłopcem (btw pamiętajcie, nie krzyczcie nigdy na kogoś kto mówi, że nienawidzi siebie, bo "JESTEŚ BOŻYM DZIEŁEM, NIE MASZ PRAWA TAK O SOBIE MÓWIĆ, TO WIELKI GRZECH"), który trzymał się raczej na uboczu. Ciągle słyszałem, że wszystko czym się zajmuję jest szatańskie i oddala mnie od Boga. Byłem świadomy, że mówią tak na wszystko czego oni sami nie lubią, ale i tak czułem się gorszy.
Ale i tak najgorsze było to, co dzieje się też tutaj. Zabito we mnie chęć do zadawania pytań i poszerzania wiedzy odnośnie Boga. "Jak możesz o to pytać, yyyyyy, jesteś po prostu nienarodzony!" "NIE NAWRÓCIŁEŚ SIĘ I NIE ROZUMIESZ" "Zrozumiesz jak się narodzisz na nowo!" "Takie pytania zadaje tylko nienarodzony chrześcijanin, hehe, zrozumiesz jak się..." i tak w kółko. Sami rozumiecie. Narodzenie się na nowo to dość abstrakcyjne pojęcie dla kogoś kto dopiero zaznajamia się z różnymi pojęciami związanymi z wiarą.
Jeździłem też na konferencje młodzieżowe, co także okazało się porażką. Fajne były obozy organizowane w prawie że kameralnym gronie. Konferencje w większych miastach wspominam bardzo źle. Poza tym zdałem sobie sprawę wtedy z tego, że po prostu nie pasuję do chrześcijańskiej społeczności. Zwykle stałem i zastanawiałem się "jejku, ale dlaczego oni tak krzyczą i płaczą?" "po co oni tak machają tymi rękoma" "czemu oni go nie słuchają tylko coś gadają pod nosem...", ewentualnie "czy różowe czapki z napisem JEZUS nie są przesadą?". Kazania dostosowane do młodzieży były czymś co raczej mnie bawiło. Jakieś "czadowe uwielbienia" mnie wręcz przerażały, bo wyobraźnie sobie biednego zagubionego chłopca wśród masy tańczących i krzyczących coś w ekstazie ludzi. :eek: A chwilę po nadchodził czas na gry i zabawy, co kompletnie nie pasowało mi klimatu. Wykład, żadnego czasu na jakieś refleksje, może dyskusje - chodźmy śpiewać jakieś obecne hity na korytarzu/dworze/parapecie.
Mnie wystarczały samotne przemyślenia, rozmowa z zaufanym przyjacielem, "rozmowa z Bogiem"(tak to wtedy nazywałem, ale nie oszukujmy się, był to tylko monolog). Ale moja mama bardzo chciała bym zadawał się z taką młodzieżą przez sam fakt, że była to młodzież chrześcijańska i wysyłała mnie na takie wydarzenia.
Po pewnym czasie czułem się już zmęczony i z radością odciąłem się od całej tej chrześcijańskiej społeczności, a zwłaszcza młodzieży. Żegnajcie ludzie wstawiający na fejsbuka zdjęcia z napisami "Jezus to mój kumpel" "Bóg to mój ziomek" "Po co mi chłopak, skoro mam Jezusa".
O wiele bardziej wartościowych ludzi (także wierzących) poznałem poza całą tą wspólnotą.

Obecnie wierzę w Boga, jednak trudno mi to określić... Czuję do niego coś w rodzaju odrazy. Przez te wszystkie lata nasłuchałem się jakim cudownym jest tatusiem i jak bardzo mnie kocha, jednak wszystko co dawali mi inni ludzie to puste słowa, nikt nigdy nie odpowiadał na moje pytania. Nie potrafię przekonać się do Biblii. Doceniam ją jako dzieło literackie pełne wartości i bardzo dobrych przypowieści, jednak jednocześnie dostrzegam jej brutalność i zbyt wiele rzeczy napawa mnie obrzydzeniem. Jestem dość wrażliwym człowiekiem i widząc zło na świecie... Coraz bardziej nienawidzę Boga.

A wiecie czemu piszę to wszystko teraz? Boję się śmierci. Nie podoba mi się nieświadomość tego co czeka mnie po śmierci i boję się wizji piekła. A jednocześnie wątpię bym był w stanie żyć jak wy wszyscy. Co myślicie o człowieku, który traktuje swą wiarę jako coś bardzo osobistego i nie czuje potrzeby do noszenia czapki z napisem JEZUS? Co myślicie o człowieku niezdolnym do funkcjonowanie w takiej wspólnocie?


Awatar użytkownika
magda
Posty: 12518
Rejestracja: 29 cze 2012, 23:27
wyznanie: Brak_denominacji
Lokalizacja: Warszawa
O mnie: Wierzę w 5 sola Jezus jest moim panem
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: magda » 20 gru 2014, 02:14

Uf!!!!!!!!!!!!!! ale trafiłeś na kościół , w życiu czegoś takiego nie widziałam. tO JAKIEŚ ANTYCHRZESCIJAŃSTWO, COS SZTUCZNEGO , CHYBA UDAWANIE chrzescijaństwa , nie wiem nigdy nie byłam w takim kościele. Też bym w czymś takim nie fnkcjonowała i nie wiem czy jakiś chcrześcijanin by to lubił. Co to był za kościół?


Hi 42:7 bw ".... Mój gniew zapłonął przeciwko tobie i przeciwko dwom twoim przyjaciołom, ponieważ nie mówiliście o mnie prawdy, jak mój sługa Job."
Małgorzata
Posty: 14953
Rejestracja: 11 lip 2009, 10:19
wyznanie: Inne Charyzmatyczne
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: Małgorzata » 20 gru 2014, 09:42

Witaj :D
A czy nigdy nie miałeś ochoty pójść na nabożeństwo do innej wspólnoty?


Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty to trzy suwerenne osoby jednego suwerennego Boga.
Chcę wierzyć
Posty: 3833
Rejestracja: 28 paź 2010, 22:47
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Chcę wierzyć » 21 gru 2014, 01:37

Wiara to jest coś bardzo osobistego


Kto karci szydercę, ten ściąga na się hańbę; a kto gani bezbożnika, ten się plami.
http://chcewierzyc.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Czekoladowy
Posty: 955
Rejestracja: 05 lis 2014, 21:18
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Czekoladowy » 21 gru 2014, 18:50

Wygląda na to, że trafiłeś do jakiejś zwiedzionej wspólnoty. Niestety są w Polsce takie i to nie tylko "zwariowani charyzmatycy" ale także pseudo-uświęceniowcy i różni inni. Sam słyszałem od byłego zborownika jednego z kościołów, że naucza się w nim tego, że jeśli kogoś nie "nawrócisz" to nie jesteś zbawiony i tym podobne.

Też jestem nieśmiały i rozumiem, jak się czułeś. To, jak zachowywali się ci ludzie jest dość żenujące i nie przystoi chrześcijanom moim zdaniem. Na szczęście są też normalne kościoły o zdrowej nauce i zdrowym podejściu do ludzi.

Obecnie wierzę w Boga, jednak trudno mi to określić... Czuję do niego coś w rodzaju odrazy. Przez te wszystkie lata nasłuchałem się jakim cudownym jest tatusiem i jak bardzo mnie kocha, jednak wszystko co dawali mi inni ludzie to puste słowa, nikt nigdy nie odpowiadał na moje pytania. Nie potrafię przekonać się do Biblii. Doceniam ją jako dzieło literackie pełne wartości i bardzo dobrych przypowieści, jednak jednocześnie dostrzegam jej brutalność i zbyt wiele rzeczy napawa mnie obrzydzeniem. Jestem dość wrażliwym człowiekiem i widząc zło na świecie... Coraz bardziej nienawidzę Boga.

Odróżnij prawdziwego Boga od tego, co na Jego temat mówią ludzie. Ludzie mówią różnie, czasem mądrze, a czasem głupio. Czasem także czczą "Boga" swoich wyobrażeń i jego też głoszą. Najlepiej czytać Biblię i pod jej kątem analizować wszystko. A co do jej brutalności, to jak śpiewał Kaczmarski
"Na początku jest Słowo i okrutnie brzmi słowo
Ale spójrz wokół siebie krytyku"

A wiecie czemu piszę to wszystko teraz? Boję się śmierci. Nie podoba mi się nieświadomość tego co czeka mnie po śmierci i boję się wizji piekła. A jednocześnie wątpię bym był w stanie żyć jak wy wszyscy.

Dobrze, że się boisz, często to pierwszy krok do nawrócenia.
Żyć jak my wszyscy znaczy jak?

Co myślicie o człowieku, który traktuje swą wiarę jako coś bardzo osobistego i nie czuje potrzeby do noszenia czapki z napisem JEZUS? Co myślicie o człowieku niezdolnym do funkcjonowanie w takiej wspólnocie?

Że jest bardzo rozsądnym człowiekiem :-D


Awatar użytkownika
magda
Posty: 12518
Rejestracja: 29 cze 2012, 23:27
wyznanie: Brak_denominacji
Lokalizacja: Warszawa
O mnie: Wierzę w 5 sola Jezus jest moim panem
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: magda » 21 gru 2014, 20:41

Ej pogadaj z nami my nie nosimy rózowych czapek :mrgreen:


Hi 42:7 bw ".... Mój gniew zapłonął przeciwko tobie i przeciwko dwom twoim przyjaciołom, ponieważ nie mówiliście o mnie prawdy, jak mój sługa Job."
Awatar użytkownika
Dragonar
Posty: 4906
Rejestracja: 10 wrz 2011, 20:04
wyznanie: Kościół Chrześcijan Baptystów
Lokalizacja: Christendom
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Dragonar » 23 gru 2014, 11:50

Przyjacielu, doskonale Cię rozumiem, bo mamy chyba podobne usposobienia - nie takie same, jednak w pewnej mierze podobne. Również nie mogę się odnaleźć podczas hucznych wydarzeń i parareligijnych wrzasków, musiało minąć trochę czasu, zanim przyzwyczaiłem się do ludzi, z którymi utrzymuję kontakt w zborze, w dodatku jestem raczej spokojnym człowiekiem. W kontaktach zborowych jakoś lepiej mi się rozmawia w gronie studentów, ewentualnie starszych, niż wśród rówieśników.

Wydaje mi się, że to nie Bóg okazał się niewierny, lecz to ludzie obrzydzili Ci zarówno Jego, jak i chrześcijaństwo. Myślę, że potrzebujesz odkryć Chrystusa na nowo - nie na konferencjach, festiwalach i wśród młodzieży, ale samodzielnie, w modlitwie i w Słowie, ewentualnie w gronie stonowanych charakterem, dojrzałych i wyrozumiałych chrześcijan. Sądzę, że często oceniamy Boga przez pryzmat tego, co powiedzieli nam o Nim ludzie. Kiedyś zrezygnowałem z wiary w Niego, gdyż obraz Stwórcy prezentowany przez Kościół Katolicki wydawał mi się straszny i niewarty wiary. Sytuacja zmieniła się, kiedy sam dowiedziałem się, jaki naprawdę jest Pan i poznałem Go osobiście.

Jak wcześniej napisano, trafiłeś najwyraźniej na niezbyt dobry zbór. Może przydałoby Ci się zakorzenienie w solidnej, chrześcijańskiej teologii, która nie opierałaby się na emocjach oraz charyzmatycznym oczekiwaniu na niezwykłe cuda, lecz na Piśmie Świętym i rozumie? Spróbuj też poszukać jakiegoś niecharyzmatycznego zboru chrześcijańskiego, który prezentowałby zdrową naukę.


Scriptura locuta, Roma finita.

Zapraszam na mojego bloga: Herold Pański.

Wróć do „Pytania o chrześcijańskie życie w Chrystusie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości