Yoko pisze:Chętnie bym zdefiniowała słowo "nauczać", bo jeżeli kobieta mówi kazanie 25 minutowe, które jest zachętą i świadectwem, nie wchodząc w teologiczne wykładanie Słowa Bożego, nie pouczając ani nie wykładając to jest to niebiblijne, bo stoi i trzyma mikrofon? Gdzie kończy się linia zachęcania i składania świadectwa a gdzie zaczyna się linia nauczania? Czy już sam fakt, że postawiła nogę na podwyższeniu dyskwalifikuje? Czy może to, że zajmuje czas w czasie części nazwanej przez nas "kazaniem", mimo, że to o czym mówi kazaniem nie jest?
14 rozdział 1 Listu do Koryntian:
"Jak we wszystkich zborach świętych (34) niech niewiasty na zgromadzeniach milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą poddane, jak i zakon mówi. (35) A jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, niech pytają w domu swoich mężów; bo nie przystoi kobiecie w zborze mówić."
Jak widać, owo "trzymanie mikrofonu" również jest niezgodne z Pismem. Kobieta nie może:
1. Nauczać innych mężczyzn.
2. Przemawiać publicznie w zgromadzeniu, co obejmuje też "dzielenie się", "składanie świadectwa", "zachęcanie" itp.
Kobiecie wolno, a wręcz powinna ona:
3. Nauczać inne kobiety, jak kochać i być uległymi wobec swoich mężów.
Pogrubione przez ciebie (Binlijny) fragmenty odczytuje jako wyraźne zaznaczenie, że kobiecie nie zostało dane "granie pierwszych skrzypiec", funkcja pastorska zarezerwowana jest dla mężczyzn. Ale zastanawia mnie wyżej przedstawiona kwestia.
Zacytowany przeze mnie fragment mówi o nauczaniu.
Mimo, że prawdy Biblijne są uniwersalne, nie można zaprzeczyć temu, że:
1. Apostoł Paweł mówił o porządku nabożeństwa, w czasie kiedy kobiety nie potrafiły pisać ani czytać, mniej się orientowały w filozofii oraz prawie, przeważnie też nie znały sztuki retoryki, przez co nie wiedziały o czym była na zebraniach mowa. Przeszkadzały i przerywały zgromadzenie, a więc całkowicie uzasadnione dla mnie jest nakaz, aby pytały mężów w domu, jeżeli czegoś nie wiedziały.
To samo tyczyło się mężczyzn. Szkoły nie były powszechne, zaś większość pierwszych chrześcijan pochodziła z nizin społecznych. Poza tym Paweł odnosi swój zakaz do zakonu, czyli Prawa Mojżeszowego i ustanawia ten zakaz powszechnym, pisząc: "jak we wszystkich zborach".
Zważywszy na nieznajomość Pisma przez kobiety, herezje szerzące się w efeskich kościołach za sprawą nieumiejętnych nauczycieli, zakaz Pawła wydaje się jak najbardziej właściwy. Ale czy w świetle dostępnej dla kobiet wiedzy również jest to aktualne? Czy przypadkiem ten zakaz nauczania nie był tylko doraźnym rozwiązaniem zaś długotrwałym zachęta "niech się uczą" (1 Tym.2:11)?
Nie był. Kościoły, które złamały ten zakaz współcześnie (anglikański, luterański, kalwiński), pogrążyły się w ciemnościach.
Paweł odwołując się do porządku stworzenia moim zdaniem broni tezy o uległości kobiet w dziedzinie sprawowania funkcji pasterskich.
Jesteś w błędzie. Tam jest mowa o nauczaniu, a nie pasieniu dusz.
We wcześniejszych listach apostoła także porównywano cały kościół z Ewą. Mało dla mnie prawdopodobne jest, że Paweł stosuje tą ilustrację do wszystkich kobiet wszech czasów bo gdyby tak było, to dałby do zrozumienia, że kobiety łatwiej da się zwieść od mężczyzn,
Tak jest, ponieważ kobiety są matkami i mają cechy matczyne. Matka przygarnia, akceptuje i nigdy nie odrzuca. Jeśli jakaś kobieta nabrałaby cech pozwalających na walkę z heretykami i obronę zboru przed zwiedzeniem, to z pewnością nie chciałbym, aby była moją matką, a już na pewno nie żoną.
zaś ilustracja, której użył w 2 Kor 11:3 utraciłaby swą wymowę. Co więcej, miejscowi fałszywi nauczyciele byli przecież mężczyznami (1 Tym.1:20; 2 Tym 2:17)
To tak jakby powiedzieć, że Toyota jest bardziej awaryjna niż Maserati, ponieważ zanotowano 13 tysięcy usterek Toyoty, a tylko 7 Maserati. Problem polega na tym, że po polskich drogach jeździ zaledwie kilkanaście sztuk Maserati. Natomiast w pierwszym roku użytkowanie 80% Maserati odnotowuje usterkę. To co w końcu jest bardziej awaryjne?
Skoro w przeszłości prawie wszyscy mężczyźni byli nauczycielami, to wiadomo, że fałszywi nauczyciele też musieli być mężczyznami. Problem polega na tym, że tylko część mężczyzn zwodzi, podczas gdy prawie wszystkie kobiety nauczają głupot.
Jezus nie zganił Marii za zajęcie "pozycji" ucznia. hmmm.....
A czy dziś ktoś gani? Kobiety nie mogą nauczać. Mogą i powinny uczyć się. Chrześcijaństwo doprowadziło do znacznych swobód dla kobiet. To dzięki chrześcijaństwu kobiety mogą się uczyć, pracować i są traktowane na równi z mężczyznami.
Równouprawnienie kobiet, które dało chrześcijaństwo, nie oznacza jednak prawa do pełnienia tych samych ról zawsze i wszędzie. Mężczyźni nie mogą rodzić dzieci, mimo że są równi kobietom. Kobiety nie mogą nauczać w Kościele, mimo że są równe mężczyzną.
Jednak szatan po staremu pyta: "Czy na pewno Bóg powiedział..."