Wykroczenie drogowe
Wykroczenie drogowe
Witajcie, pytałam o tę sprawę w gronie moich znajomych, szukałam w necie i nadal nie wiem nic. Może ktoś z Was ma wiedzę w tym temacie. Ile czasu ma policja na wezwanie aby przesłuchać uczestników wykroczenia drogowego?
-
- Posty: 1774
- Rejestracja: 23 sty 2011, 18:00
- wyznanie: Kościół Zielonoświątkowy
- Lokalizacja: lublin
- Gender:
- Kontaktowanie:
Re: Wykroczenie drogowe
w moim przypadku po pól godzinie byli na miejscu zdarzenia ,przesluchali mnie i poszkodowanego przeze mnie ,dostalam mandat 50 PLN za nie prawidlowa jazdę, spisali moje ubezpieczenie auta ,pokszkodowany mnie przeprosil bo ciutke winy bylo jego,i finito .
Re: Wykroczenie drogowe
Nawiązując do mojego pytania i zamierzchłej już sprawy o wykroczenie drogowe.
Otóż, po omodleniu sprawy i przeczekaniu kilku miesięcy zostałam zawezwana na policję. Funkcjonariusz zaproponował mi umorzenie sprawy ze względu na brak dostatecznych i jednznacznych dowodów. Mój oskarżyciel, który pewny siebie wówczas wezwał policję i chciał z automatu zwalić winę na mnie, ostatecznie podkulił ogon i się wycofał z roszczeń. Ponieważ drugie rozwiązanie byłoby takie, że policja przekazałaby sprawę do sądu podając nas dwoje jako winnych. Nie byłoby poszkodowanych. Dzięki Bogu za sprawiedliwe rozwiązanie, bez żadniusieńkich konsekwencji. A cwaniakowaty kierowca ma nauczkę, że nie z każdym te numery
Drugie świadectwo z udziałem stróżów porządku, świeżutkie.
Kiedy tydzień temu, o godzinie, o której nawet piekarze i mleczarze dopiero ziewają, przewracając się z boku na bok - podjechałam pod dworzec PKP swoją biedronką.
Niestety, poranna zmiana ludzi pracy porzuciła swoje zmechanizowane pojazdy na parkingu dworcowym, nie pozostawiając ani jednego wolnego miejsca. Jedyny parking dysponujący wolnymi miejscówkami, jaki przyszedł mi na myśl to ten tuż przy domu handlowym.
Zajeżdżając z piskiem opon na ów plac, odetchnęłam z ulgą. Oczywiście, znaków przyparkingowych nie oglądam, bo na co i po co? I w ogóle kto to robi? Rodzone miasto znam jak własną kieszeń i nie obcy mi żaden znak!
A jednak ... Po powrocie znalazłam za wycieraczką papierek. I nie był to list miłosny, a brutalnie wystawiony mandat na wysokość 100 złociszy, z informacją o 1 punkcie karnym za wykroczenie. Niestety okazało się, że na tym nieszczęsnym miejscu można parkować jedynie do dwóch godzin. A potem czujna straż miejska, która darzy ten zakątek szczególną namiętnością wkracza do akcji. Strażnicy porządku czyhając w przyczajonym radiowozie, ze stoperem w ręku odliczają dwie godziny, by ukarać groźnych przestępców parkingowych.
Ta historia ma jednak szczęśliwe zakończenie. Kiedy dzisiaj ciężko obrażona na funkcjonariuszy zgłosiłam się na posterunek, nie liczyłam na jakiekolwiek taryfy ulgowe. Okazało się jednak, że mandatu i punktów mi nie wlepiono. Zostałam tylko pouczona. Jak mawiają - nauki nigdy nie za wiele
Otóż, po omodleniu sprawy i przeczekaniu kilku miesięcy zostałam zawezwana na policję. Funkcjonariusz zaproponował mi umorzenie sprawy ze względu na brak dostatecznych i jednznacznych dowodów. Mój oskarżyciel, który pewny siebie wówczas wezwał policję i chciał z automatu zwalić winę na mnie, ostatecznie podkulił ogon i się wycofał z roszczeń. Ponieważ drugie rozwiązanie byłoby takie, że policja przekazałaby sprawę do sądu podając nas dwoje jako winnych. Nie byłoby poszkodowanych. Dzięki Bogu za sprawiedliwe rozwiązanie, bez żadniusieńkich konsekwencji. A cwaniakowaty kierowca ma nauczkę, że nie z każdym te numery
Drugie świadectwo z udziałem stróżów porządku, świeżutkie.
Kiedy tydzień temu, o godzinie, o której nawet piekarze i mleczarze dopiero ziewają, przewracając się z boku na bok - podjechałam pod dworzec PKP swoją biedronką.
Niestety, poranna zmiana ludzi pracy porzuciła swoje zmechanizowane pojazdy na parkingu dworcowym, nie pozostawiając ani jednego wolnego miejsca. Jedyny parking dysponujący wolnymi miejscówkami, jaki przyszedł mi na myśl to ten tuż przy domu handlowym.
Zajeżdżając z piskiem opon na ów plac, odetchnęłam z ulgą. Oczywiście, znaków przyparkingowych nie oglądam, bo na co i po co? I w ogóle kto to robi? Rodzone miasto znam jak własną kieszeń i nie obcy mi żaden znak!
A jednak ... Po powrocie znalazłam za wycieraczką papierek. I nie był to list miłosny, a brutalnie wystawiony mandat na wysokość 100 złociszy, z informacją o 1 punkcie karnym za wykroczenie. Niestety okazało się, że na tym nieszczęsnym miejscu można parkować jedynie do dwóch godzin. A potem czujna straż miejska, która darzy ten zakątek szczególną namiętnością wkracza do akcji. Strażnicy porządku czyhając w przyczajonym radiowozie, ze stoperem w ręku odliczają dwie godziny, by ukarać groźnych przestępców parkingowych.
Ta historia ma jednak szczęśliwe zakończenie. Kiedy dzisiaj ciężko obrażona na funkcjonariuszy zgłosiłam się na posterunek, nie liczyłam na jakiekolwiek taryfy ulgowe. Okazało się jednak, że mandatu i punktów mi nie wlepiono. Zostałam tylko pouczona. Jak mawiają - nauki nigdy nie za wiele
-
- Posty: 8825
- Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
- wyznanie: Brak_denominacji
- Gender:
- Kontaktowanie:
Re: Wykroczenie drogowe
Tak na marginesie ...strażników miejskich, uważam, że całe to bractwo powinno się pognać w ch....ę. W jasną ch....ę. Dobrze, że ci się upiekło. Ja kiedyś nie zdążyłam rozmienić pieniędzy na drobne i zanim je rozmieniłam i wrzuciłam do parkomatu to za wycieraczką miałam mandat. Polazłam wściekła do ich biura (natychmiast), bo to na sąsiedniej ulicy i ....nie ma zmiłuj. Dobrze, że tylko 20 zł. I bez punktów, ale moja wściekłość nie miała granic. Od tej pory nie dałam miastu zarobić ani centusia. Parkuję na darmowych miejscach. A co. Swoje już wzięli.
Re: Wykroczenie drogowe
strażników miejskich, uważam, że całe to bractwo powinno się pognać w ch....ę.
Święte słowa i kropeczki w niektórych miastach ich się "pozbyto".
http://img4.dmty.pl//uploads/201405/139 ... za_600.jpg
ale moja wściekłość nie miała granic
Słuszna gniew jest zły.
5 Ich obojętność na ludzką niedolę poruszyła Jezusa do głębi. Spojrzał na nich gniewnie, a potem rzekł..
Re: Wykroczenie drogowe
kontousunięte1, Twój przypadek parkingowy jest co najmniej bulwersujący.
Straż miejska robi z ludzi wariatów i nie ma na nich siły? To są absurdy. Podobnież jak w przypadku mężczyzny, który w moim mieście po nawałnicy z wodogrzmotami, przechodził na drugą stronę jezdni. Nie po pasach, bo omijał kałużę wielkości Bałtyku, która je zalała. Straż miejska tylko na to czekała. Rzucili się na niego jak wygłodniałe sępy na padlinę, chcąc wlepić mu mandat. Facet miał przepisowo przejść po pasach brodząc po kolana, po pas w bajorze. To jest normalnie motyw na komedię w stylu Barei ...
Niech ktoś z nimi zrobi w końcu porządek!
Przypomniałam sobie komiczną sytuację, gdy siedziałam przy dyżurce w oczekiwaniu na patrol. Budynek straży jest prastary, w stylu domu w którym straszy. Z pomieszczeń dochodzą najcichsze dźwięki, skrzypienia, drapania myszy i chomików wysuwających łepki ze swych norek. W pewnym momencie z pokoju wyskoczył kurcgalopem, prawdopodobnie jakiś komendant. Bo gruby był i lata młodości miał już dawno za sobą. Zmuszona byłam wsłuchiwać się w odgłos i czas oddawania strumienia moczowego. Po czym komendant wyszedł, naciągnął spodnie na brzuch, po pachy, niczym Obelix, nałożył czapkę, wziął teczkę pod pachę i powiedział, że idzie na spotkanie z mieszkańcami ... To jest dopiero praca ...
Straż miejska robi z ludzi wariatów i nie ma na nich siły? To są absurdy. Podobnież jak w przypadku mężczyzny, który w moim mieście po nawałnicy z wodogrzmotami, przechodził na drugą stronę jezdni. Nie po pasach, bo omijał kałużę wielkości Bałtyku, która je zalała. Straż miejska tylko na to czekała. Rzucili się na niego jak wygłodniałe sępy na padlinę, chcąc wlepić mu mandat. Facet miał przepisowo przejść po pasach brodząc po kolana, po pas w bajorze. To jest normalnie motyw na komedię w stylu Barei ...
Niech ktoś z nimi zrobi w końcu porządek!
Przypomniałam sobie komiczną sytuację, gdy siedziałam przy dyżurce w oczekiwaniu na patrol. Budynek straży jest prastary, w stylu domu w którym straszy. Z pomieszczeń dochodzą najcichsze dźwięki, skrzypienia, drapania myszy i chomików wysuwających łepki ze swych norek. W pewnym momencie z pokoju wyskoczył kurcgalopem, prawdopodobnie jakiś komendant. Bo gruby był i lata młodości miał już dawno za sobą. Zmuszona byłam wsłuchiwać się w odgłos i czas oddawania strumienia moczowego. Po czym komendant wyszedł, naciągnął spodnie na brzuch, po pachy, niczym Obelix, nałożył czapkę, wziął teczkę pod pachę i powiedział, że idzie na spotkanie z mieszkańcami ... To jest dopiero praca ...
- Zbyszekg4
- Posty: 13148
- Rejestracja: 06 lut 2010, 15:00
- wyznanie: Kościół Adwentystów Dnia Siódmego
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- O mnie: Ten świat nie jest domem mym... Lepszy będzie ten: sprawdź Filipian 3,20-21
- Gender:
- Kontaktowanie:
Re: Wykroczenie drogowe
Veronko, a ręce oburącz ów komendant umył był... czy z obsikanymi poszedł witać się z ludem okolicznym?... Ważnecitojest, bo wiele chorób się zawleka przez brudu pełne kończyny - zwłaszcza górne (te dolne to tylko podczas deptania kapusty, co by kisła sobie na zdrowie).
PS. Gdybyś była z fachu felczerskiego... to być mogła po odebranych słuchowo dźwiękach toaletnich, wybadać komendanta na okoliczność posiadania przez niego za dużej prostaty... Po wyjściu zadałabyśmu receptę na medykament leczący, a on byci umorzył - w ramach rewanżu - wszelkie mandatowe naleciałości...
PS. Gdybyś była z fachu felczerskiego... to być mogła po odebranych słuchowo dźwiękach toaletnich, wybadać komendanta na okoliczność posiadania przez niego za dużej prostaty... Po wyjściu zadałabyśmu receptę na medykament leczący, a on byci umorzył - w ramach rewanżu - wszelkie mandatowe naleciałości...
Zapewniam was: Wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie - powiedział Jezus [Mt 25,40]
➤ Facebook
➤
➤ siepomaga.pl - DOŁĄCZ I POMAGAJ ➤ TV LEKCJE BIBLIJNE ➤ KURSY BIBLIJNE
Staram się zadowolić wszystkich we wszystkim, dbając nie o to, co mi służy, lecz co służy innym, bo zależy mi na ich zbawieniu - napisał Paweł [1Kor 10,33]
➤
➤ siepomaga.pl - DOŁĄCZ I POMAGAJ ➤ TV LEKCJE BIBLIJNE ➤ KURSY BIBLIJNE
Staram się zadowolić wszystkich we wszystkim, dbając nie o to, co mi służy, lecz co służy innym, bo zależy mi na ich zbawieniu - napisał Paweł [1Kor 10,33]
Re: Wykroczenie drogowe
wygłodniałe sępy na padlinę
Ach miód na moje obolałe oczy
Niech ktoś z nimi zrobi w końcu porządek!
http://pozytywnakobieta.pl/upload/cec63 ... d5da8b.jpg
Re: Wykroczenie drogowe
Velure pisze:Janek, z tą wkurzoną kobietą z obrazka coś jest na rzeczy
https://www.youtube.com/watch?v=9d0V9qwdDCU
Re: Wykroczenie drogowe
Od czasu mojej publikacji na fb dotyczącej strażników, chciałoby się rzec - Teksasu - stałam się swoistą książką skarg i zażaleń.
Wędrują do mnie pielgrzymki ofiar tej formacji, a oczy ich błagalnie wpatrzone w moje oblicze liczą na interwencję
Pani Mimi - określana tak przeze mnie ze względu na łudzące podobieństwo do postaci z sitcomu "Allo, Allo!" opowiedziała mi historię następującej treści.
Otóż wybrała się ze swoim mężem do wielkiego miasta na zakupy. A konkretnie do pewnego marketu o niemieckich korzeniach. Ponieważ nie jest stałą bywalczynią metropolii, to i zwyczajów tamże panujących ma prawo nie znać. Zaparkowała nieopodal wspomnianego sklepu i zanurkowała w nim na ament. Znaczy się na jakąś okrągła godzinkę. Gdy wróciła, zza wycieraczki uśmiechał się złowieszczo mandat, a strażnik triumfalnie i z godnością królewską spoglądał zza winkla. Panii Mimi jest bardzo temperamentna i trzeźwość umysłu podsyconą adrenaliną miała, to i też odpowiednie pismo za pośrednictwem sklepu do władz strażniczych zastosowała. Na swoją obronę miała fakt, że była w owym czasie i godzinie klientką tego sklepu - co też z wielkim ogniem jego kierownictwo na piśmie potwierdziło. Do pisma dołączyła rachunek na zakupy, z datą i godziną. Pani Mimi wygrała, a ze strażnika rozpierającego dumą powietrze zeszło jak z balona ...
Wędrują do mnie pielgrzymki ofiar tej formacji, a oczy ich błagalnie wpatrzone w moje oblicze liczą na interwencję
Pani Mimi - określana tak przeze mnie ze względu na łudzące podobieństwo do postaci z sitcomu "Allo, Allo!" opowiedziała mi historię następującej treści.
Otóż wybrała się ze swoim mężem do wielkiego miasta na zakupy. A konkretnie do pewnego marketu o niemieckich korzeniach. Ponieważ nie jest stałą bywalczynią metropolii, to i zwyczajów tamże panujących ma prawo nie znać. Zaparkowała nieopodal wspomnianego sklepu i zanurkowała w nim na ament. Znaczy się na jakąś okrągła godzinkę. Gdy wróciła, zza wycieraczki uśmiechał się złowieszczo mandat, a strażnik triumfalnie i z godnością królewską spoglądał zza winkla. Panii Mimi jest bardzo temperamentna i trzeźwość umysłu podsyconą adrenaliną miała, to i też odpowiednie pismo za pośrednictwem sklepu do władz strażniczych zastosowała. Na swoją obronę miała fakt, że była w owym czasie i godzinie klientką tego sklepu - co też z wielkim ogniem jego kierownictwo na piśmie potwierdziło. Do pisma dołączyła rachunek na zakupy, z datą i godziną. Pani Mimi wygrała, a ze strażnika rozpierającego dumą powietrze zeszło jak z balona ...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości