ilu jest prawdziwych chrześcijan
: 07 paź 2018, 15:01
No ilu ich jest i gdzie ich można znaleść, szukam długo i chcę znaleść kościoooł w którym byliby tacy chrześcijanie jak są opisani w Biblii , czasem wygląda że tacy są ale jak przyjdzie co do czego to jakoś nie wyglądają po chrześcijańsku i nie można u nich liczyć nawet na proste zainteresowanie osobą ,która przychodzi do koscioła jakiś czas. Ja przychodziłam do pewnego kościoła, nikogo tam nie interesowało kim jestem po co przyszłam czy jestem wierząca czy moze poszukuję dopiero Jezusa no to przestałam przychodzić poszłam do innego bardzo małej grupy , tam nie da sie nie zauważyć osoby obcej więc ze mna rozmawiano, nawet siostra co sie tam duzo udziela wzięła ode mnie telefon no i ostatnio dłuższy czas nie przychodziłam bo się bardzo rozchorowałam i to tak ze był jeden dzień co myślałam ze nie przeżyję nocy, powinnam być w szpitali 2 skierowania leżą ale mam 4 pieski i przecież ich nie zostawię, Nikt z tego kościoła też nawet nie zadzwonił sprawdzić czy coś mi nie jest , jestem stara mieszkam sama wiec chyba jakis chrzescijanin powinien się zainteresować co się ze mną dzieje, No ale to dziwni chrześcijanie, jak nie mam siły sama przychodzić to co ich to obchodzi. No mam jeszcze Boga na szczęscie , modliłam sie mocno i jakos jest lepiej ale gdybym miała w czymkolwiek liczyć na chrześcijan to jakoś to marnie widzę. Czy tak było w pierwszych zborach? Czy nie jest napisane o nowych osobach , zeby ich przyjmować
Rz 14:1 bw "A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów."
Rz 15:7 bw "Przeto przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga
Pisze zeby przyjmować czy to oznacza zeby tylko pozwolić przychodzić do zboru . Byłam kiedyś długie lata w zborze w którym nie zdarzało się ze jakaś nowa osoba weszła nawet raz i została na nabożeństwie a nikt nie podszedł się z nią przywitać i zapytać kim jest , nawet po kilka osób podchodziło a nawet też pastor czesto a był to duży zbór no czy to czasy się zmieniły czy co . No nawet gdybym umarła to nikogo by to nie obeszło to po co mam chodzic do koscioła , kiedyś chodziłam ciągle w Radomiu latałam na misję dla bezdomnych nawet gotować zupę lubiłam kościół ale coś jest nie tak , jeśli ktoś nowy nie moze liczyc na to ze będzie miał wspólnotę z wiernymi to , ja wolę się modlic w domu i wole słuchać kazań w internecie jest ich multum , po co mi kościół jeśli nic ich nie obchodzę nawet czuję sie jak intruz który im się wtrynia do towarzystwa niepotrzebnie tak sie czuję i że ich nachodze czy co. Nie tylko bywałam na nabożeństwach ale też bywałam na mniejszych spotkaniach i to samo . Powiedzcie czy wy w swoich zborach jak widzicie ze zaczyna przychodzic ktos nowy to też was to nic nie obchodzi że nawet dzieńdobry na ulicy to niekoniecznie takiej osobie , czy wy myślicie o tym jak sie taka nowa osoba czuje ze potrzebuje wsparcia zainteresowania , świadkowie i mormoni to sie wręcz na taką nową osobę rzucają, mój syn kiedyś z ciekawosci poszedł do mormonów i nie mógł się od nich opędzić i chyba tak powinno być że się ktoś zainteresuje a ty nic. Jakos jestem rozczarowana , myślałam ze znajdę kosciół po odejściu ze swojego a tu lipa. Teraz się nie dziwię ze tylu pisze brak denominacji , moze nie warto szukać , Bóg i tak jest dostępny.
Rz 14:1 bw "A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów."
Rz 15:7 bw "Przeto przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga
Pisze zeby przyjmować czy to oznacza zeby tylko pozwolić przychodzić do zboru . Byłam kiedyś długie lata w zborze w którym nie zdarzało się ze jakaś nowa osoba weszła nawet raz i została na nabożeństwie a nikt nie podszedł się z nią przywitać i zapytać kim jest , nawet po kilka osób podchodziło a nawet też pastor czesto a był to duży zbór no czy to czasy się zmieniły czy co . No nawet gdybym umarła to nikogo by to nie obeszło to po co mam chodzic do koscioła , kiedyś chodziłam ciągle w Radomiu latałam na misję dla bezdomnych nawet gotować zupę lubiłam kościół ale coś jest nie tak , jeśli ktoś nowy nie moze liczyc na to ze będzie miał wspólnotę z wiernymi to , ja wolę się modlic w domu i wole słuchać kazań w internecie jest ich multum , po co mi kościół jeśli nic ich nie obchodzę nawet czuję sie jak intruz który im się wtrynia do towarzystwa niepotrzebnie tak sie czuję i że ich nachodze czy co. Nie tylko bywałam na nabożeństwach ale też bywałam na mniejszych spotkaniach i to samo . Powiedzcie czy wy w swoich zborach jak widzicie ze zaczyna przychodzic ktos nowy to też was to nic nie obchodzi że nawet dzieńdobry na ulicy to niekoniecznie takiej osobie , czy wy myślicie o tym jak sie taka nowa osoba czuje ze potrzebuje wsparcia zainteresowania , świadkowie i mormoni to sie wręcz na taką nową osobę rzucają, mój syn kiedyś z ciekawosci poszedł do mormonów i nie mógł się od nich opędzić i chyba tak powinno być że się ktoś zainteresuje a ty nic. Jakos jestem rozczarowana , myślałam ze znajdę kosciół po odejściu ze swojego a tu lipa. Teraz się nie dziwię ze tylu pisze brak denominacji , moze nie warto szukać , Bóg i tak jest dostępny.