Nie wiem, o czym mówisz. Chrześcijaństwo dzieli się na dwa odłamy: fundamentalizm, do którego ja należę, oraz liberalizm, w którym zawierają się takie odłamy jak katolicy, starokatolicy, mariawici, katolicy narodowi, prawosławni, luteranie, kalwini, adwentyści i wielu innych.
Widzę, że się nie patyczkujesz i nie zawracasz sobie zbytnio głowy tym, co słowa "fundamentalizm" i "liberalizm" oznaczają, tylko nadajesz im własne znaczenia.
Najlepszym argumentem, że stanowisko, które reprezentujesz, jest błędne, jest to, że jako liberałowie rozwaliliście się na dziesiątki tysięcy odłamów, stosownie do tego, co kto wymyślił na temat Biblii i tradycji. Nie potraficie się dogadać w najprostszych kwestiach, np. w kwestii dogmatu o nieomylności papieża, niepokalanego poczęcia Maryi czy jej wniebowzięcia, a także kapłaństwa kobiet, czy w ogóle istnienia sakramentu kapłaństwa (!). Jak możesz twierdzić, że nurt, do którego przynależysz, jest prawdziwy, skoro jest tak chaotyczny doktrynalnie?
To w gruncie rzeczy bardzo wygodny sposób na odsunięcie problemu podziałów w chrześcijaństwie. Zdefiniować wszystkich myślących inaczej od Ciebie jako "liberałów" i oskarżyć ich o dzielenie się na wiele nurtów. Tylko chrześcijaństwo braterskie, względnie wolni chrześcijanie też są jednym z tych nurtów, który powstał w XIX wieku w wyniku oddzielenia się od anglikanów ze względu na – jakżeby inaczej - odmienne rozumienie Biblii (mówiąc Twoim językiem: "stosownie do tego co wymyśliliscie na temat Biblii").