Mrooweq pisze:No właśnie pytanie, czy to jest możliwe żeby demony udawały że są wypędzane.
Nie wiem czy to udawanie czy nie, ale czytamy:
Mat 12:43-45 bw
(43)
Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje.
(44) Wtedy mówi:
Wrócę do domu swego, skąd wyszedłem, i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wymiecionym i przyozdobionym.
(45) Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam; i bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny. Tak będzie i z tym złym pokoleniem.
O Judaszu czytamy: J 13:27 bw "A zaraz potem
wszedł w niego szatan. Rzekł więc do niego Jezus: Czyń zaraz, co masz czynić."
Hmmm... nie wiem na pewno, ale chyba demony mają "swoje drogi" - szatan wchodzi w Judasza... Duch nieczysty wraca do człowieka, z którego wyszedł (nie wiem czy wyszedł z własnej woli czy przez wyrzucenie?).
Trudna sprawa, ale czytamy:
Mar 9:25 bw
(25) A Jezus, widząc, że tłum się zbiega, zgromił ducha nieczystego i rzekł mu:
Duchu niemy i głuchy! Nakazuję ci: Wyjdź z niego i już nigdy do niego nie wracaj.
[inne przekłady mają: "Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i więcej w niego nie wchodź!"].
Czyli Jezus "musiał" nie tylko wyrzucić demona, ale i zabronić mu powrotu!, który wygląda na coś realnego... W tym kontekście patrzę na Twoją uwagę:
"...w niepewnym świetle stawiało by to nawet egzorcyzmy wykonane przez Jezusa, no bo skąd gwarancja że Jemu się udało?"Egzorcyzmy Jezusa były pewne, jednak zakaz powrotu świadczy, że kiedyś powrót by był możliwy... Rozumiesz?
Generalnie bym optował za tym, że demony i sam szatan nie są "uwiązani" i "przypisani" do jednej osoby do końca jej życia!
Chyba mają sporą swobodę wchodzenia, wychodzenia, wracania [ten powrót jest możliwy, gdy nie ma nowego Gospodarza: Boga!].
I tym bym był skłonny uzasadniać - ale nie czynię dogmatu bo może jest inaczej; a i przypadek każdy może mieć swoją odmienną historię - bez schematu - tę skuteczność egzorcyzmów w imię Maryi robionych...
Skoro po takim egzorcyzmie kult maryjny ma się lepiej niż przed (no bo Maryja zadziałała, więc nic tylko ją mocniej czcić trzeba) - to czy nie warto, z punktu widzenia demonów, tak "zagrać", aby co prawda może na tę chwilę stracić ofiarę jedną, by w pewnym sensie zyskać kolejne?...
No nie wiem, tak staram się na rozum to brać, ale pewności nie mam...