Smutni w Bogu
Smutni w Bogu
Witajcie.
Jedną z głównych rzeczy, która zaczęło mnie powoli odciągać od katolicyzmu, było umartwianie się (nie ukrywam, że zawsze ta radość protestantów mnie zachwycała). Wszędzie, gdziekolwiek nie zajrzałam, widziałam nawoływania do postu, pokuty, umartwiania ciała i duszy, porzucenia wszelkich dóbr i zamknięcie się na dobra tego świata - jednym słowem nawoływanie do... bycia smutnym. Może ktoś stwierdzić, że koncentrowałam się na "smutnych sprawach" i dlatego takie też widziałam i słyszałam w Kościele Katolickim - może i po części tak, ale faktem jest, że w KK jest tego bardzo dużo. Nie chcę żeby ktoś mnie źle zrozumiał. Chrześcijańskim życiem - oczywiście - powinny też kierować zasady, ale przypatrzmy się życiu i świadectwom katolickich świętych: każdy dzień przepełniony tam był modlitwą, postem, umartwianiem za dusze (czyśćcowe?), cichego i pokornego życia w posłuszeństwie, niekiedy też godzili się oni na cierpienie (np stygmaty) by powiększyć chwałę Pana (współodkupić grzechy?). Parę lat temu zachwycało mnie to, teraz tego nie rozumiem i boję się kiedy czytam świadectwa świętych.
Teraz patrzę na to wszystko z nieco innego punktu widzenia, jednak cały czas mam w głowie to, czego doświadczałam jako katolik. Z drugiej strony teraz spotykam się z czymś, co nazywacie Teologią Sukcesu. Zdążyłam trochę o tym poczytać i zgadzam się, życia nie należy budować na bogaceniu się, sławie - ale czy jest coś w tym złego? Gdzie jest ten złoty środek?
Może zechcecie naprostować moje myślenie?
Jedną z głównych rzeczy, która zaczęło mnie powoli odciągać od katolicyzmu, było umartwianie się (nie ukrywam, że zawsze ta radość protestantów mnie zachwycała). Wszędzie, gdziekolwiek nie zajrzałam, widziałam nawoływania do postu, pokuty, umartwiania ciała i duszy, porzucenia wszelkich dóbr i zamknięcie się na dobra tego świata - jednym słowem nawoływanie do... bycia smutnym. Może ktoś stwierdzić, że koncentrowałam się na "smutnych sprawach" i dlatego takie też widziałam i słyszałam w Kościele Katolickim - może i po części tak, ale faktem jest, że w KK jest tego bardzo dużo. Nie chcę żeby ktoś mnie źle zrozumiał. Chrześcijańskim życiem - oczywiście - powinny też kierować zasady, ale przypatrzmy się życiu i świadectwom katolickich świętych: każdy dzień przepełniony tam był modlitwą, postem, umartwianiem za dusze (czyśćcowe?), cichego i pokornego życia w posłuszeństwie, niekiedy też godzili się oni na cierpienie (np stygmaty) by powiększyć chwałę Pana (współodkupić grzechy?). Parę lat temu zachwycało mnie to, teraz tego nie rozumiem i boję się kiedy czytam świadectwa świętych.
Teraz patrzę na to wszystko z nieco innego punktu widzenia, jednak cały czas mam w głowie to, czego doświadczałam jako katolik. Z drugiej strony teraz spotykam się z czymś, co nazywacie Teologią Sukcesu. Zdążyłam trochę o tym poczytać i zgadzam się, życia nie należy budować na bogaceniu się, sławie - ale czy jest coś w tym złego? Gdzie jest ten złoty środek?
Może zechcecie naprostować moje myślenie?
Problem z "ewangelią sukcesu" nie jest taki, że afirmuje zdrowie i dostatek. Raczej taki, że obwieszcza, że chrześcijanie na pewno będą zdrowi i zamożni (jeżeli tylko w to uwierzą). Jednak dopóki Pan Jezus nie powróci będą na tym świece choroby, troski i cierpienie dotykające wszystkich ludzi. Co więcej Pan Bóg czasem chce nas przez trudne doświadczenia czegoś nauczyć albo wykorzystać je ku innemu dobru nie zawsze dla nas zrozumiałemu.
Myślę, że w chrześcijaństwie są (a przynajmniej powinny być) obydwa te aspekty: smutek i pokuta oraz radość. To prawda, że świat materialny jest dobrym bożym stworzeniem. Dobrą rzeczą jest radość z przyjaciółmi, wino (w umiarze) i korzystanie z dóbr zdobytych uczciwą pracą. Z całą pewnością wielką radością jest to, że Chrystus już zwyciężył zło i śmierć przez swoje zmartwychwstanie! Ale też Pan Jezus powiedział, że jego naśladowcy będą pościć (Mk 9:15). Bardzo pouczająca była dla mnie historia z Mk 10: Pan Jezus pokazał bogatemu młodzieńcowi potrzebę poświęcenia dóbr materialnych dla Królestwa Bożego*. Piotr pochwalił się więc, że oni (tj. uczniowie) porzucili dla Pana Jezusa wszystko. Spodziewał się zapewne pochwały - ale Pan Jezus wykorzystał tę okazję aby pokazać mu coś więcej.
Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. (Mk 10,29-30, podkreślenie moje)
Chrześcijaństwo polega także na wyrzeczeniu się rzeczy, które w innych okolicznościach mogłyby być dobre. Ale nie chodzi o wyrzeczenie się dla samego umartwienia się, ale o wyrzeczenie się dla Chrystusa. Ci którzy wyrzekają się czegoś dla Królestwa Bożego otrzymają daleko więcej - chociaż być może wśród prześladowań.
Na ten fragment zwrócił mi uwagę wykład pewnego amerykańskiego profesora Nowego Testamentu, który jest wierzącym człowiekiem i homoseksualistą. Ponieważ chce być posłuszny Bogu wybrał życie w celibacie, poświęcił własne pragnienie bliskości. Powoduje to obiektywne cierpienie w jego życiu, ale robi to dla daleko większej radości Królestwa Bożego.
*Nie chodzi o to, że chrześcijanie nie mogą mieć dóbr materialnych - one same w sobie są dobrymi darami bożymi. Ale czasem trzeba zrezygnować nawet z dobrych rzeczy dla rzeczy ważniejszych.
Myślę, że w chrześcijaństwie są (a przynajmniej powinny być) obydwa te aspekty: smutek i pokuta oraz radość. To prawda, że świat materialny jest dobrym bożym stworzeniem. Dobrą rzeczą jest radość z przyjaciółmi, wino (w umiarze) i korzystanie z dóbr zdobytych uczciwą pracą. Z całą pewnością wielką radością jest to, że Chrystus już zwyciężył zło i śmierć przez swoje zmartwychwstanie! Ale też Pan Jezus powiedział, że jego naśladowcy będą pościć (Mk 9:15). Bardzo pouczająca była dla mnie historia z Mk 10: Pan Jezus pokazał bogatemu młodzieńcowi potrzebę poświęcenia dóbr materialnych dla Królestwa Bożego*. Piotr pochwalił się więc, że oni (tj. uczniowie) porzucili dla Pana Jezusa wszystko. Spodziewał się zapewne pochwały - ale Pan Jezus wykorzystał tę okazję aby pokazać mu coś więcej.
Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. (Mk 10,29-30, podkreślenie moje)
Chrześcijaństwo polega także na wyrzeczeniu się rzeczy, które w innych okolicznościach mogłyby być dobre. Ale nie chodzi o wyrzeczenie się dla samego umartwienia się, ale o wyrzeczenie się dla Chrystusa. Ci którzy wyrzekają się czegoś dla Królestwa Bożego otrzymają daleko więcej - chociaż być może wśród prześladowań.
Na ten fragment zwrócił mi uwagę wykład pewnego amerykańskiego profesora Nowego Testamentu, który jest wierzącym człowiekiem i homoseksualistą. Ponieważ chce być posłuszny Bogu wybrał życie w celibacie, poświęcił własne pragnienie bliskości. Powoduje to obiektywne cierpienie w jego życiu, ale robi to dla daleko większej radości Królestwa Bożego.
*Nie chodzi o to, że chrześcijanie nie mogą mieć dóbr materialnych - one same w sobie są dobrymi darami bożymi. Ale czasem trzeba zrezygnować nawet z dobrych rzeczy dla rzeczy ważniejszych.
"The Road goes ever on and on
Down from the door where it began.
Now far ahead the Road has gone,
And I must follow, if I can, " J.R.R. Tolkien
Down from the door where it began.
Now far ahead the Road has gone,
And I must follow, if I can, " J.R.R. Tolkien
Zawsze było dla mnie zrozumiałe, że Bóg nas może doświadczać. Jest naszym Ojcem i nas wychowuje! "Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. " Ap 3;19 Widzę jednak różnicę pomiędzy ciężkimi lekcjami pokory, które nam się trafiają, a pomiędzy sprowadzaniem celowo na siebie samego trosk i utrapień, bardzo często wyjątkowo bezlitosnych. To przecież robili katoliccy święci. I właśnie to stało się dla mnie niejasne.
-
- Posty: 3798
- Rejestracja: 04 sty 2013, 00:03
- wyznanie: Protestant
- Lokalizacja: Lubin
- Gender:
- Kontaktowanie:
Umartwianie jest obecne również w protestantyzmie, ale grzechu, a nie ciała. Nie polega ono na biczowaniu się, staniu w zimnej wodzie, czy kastracji jak to zrobił Orygenes. Wszystko przez niewłaściwe zrozumienie, że grzeszna jest natura, a nie samo ciało. I nie prowdzi to do zwykłego smutku, ale nazwałbym to Bożym smutkiem. W tej kwestii polecam książkę wybitnego pyrytanina i teologa Johna Owena O umartwianiu grzechu.
św. Robert Bellarmin: "Największą z protestanckich herezji jest pewność."
Biblia:
(8) Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. (9) Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. (10) Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. (Rzym. 5;8-10)
Biblia:
(8) Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. (9) Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. (10) Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. (Rzym. 5;8-10)
Oberyn. pisze:Umartwianie jest obecne również w protestantyzmie (...)
Tak, ale wbrew pozorom jest bardzo duża różnica wynikająca z faktu, że protestanci uważają, że jesteśmy zbawieni z łaski, a katolicy twierdzą, że przez uczynki. I stąd, moim zdaniem, wiele wynika. Np strach o zbawienie (=nadmierne umartwianie się żeby odpokutować za grzechy). Do tego strach o zmarłych bliskich ze względu na czyściec (=umartwianie się za nich).
-
- Posty: 928
- Rejestracja: 07 lut 2015, 13:26
- wyznanie: Protestant
- Lokalizacja: sprecyzowana
- Gender:
- Kontaktowanie:
arza pisze:wbrew pozorom jest bardzo duża różnica wynikająca z faktu, że protestanci uważają, że jesteśmy zbawieni z łaski, a katolicy twierdzą, że przez uczynki. I stąd, moim zdaniem, wiele wynika. Np strach o zbawienie (=nadmierne umartwianie się żeby odpokutować za grzechy). Do tego strach o zmarłych bliskich ze względu na czyściec (=umartwianie się za nich).
Raduj się więc, że z łaski zbawiona jesteś. Smuć się ze smucącymi, płacz z płaczącymi. Śmiej się ze śmiejącymi się. Umartwiaj grzech, jak napisali poprzednicy i proś Boga o pomoc, aby Ci w tym pomógł. Co do dóbr materialnych problemem nie jest bogactwo czy ubóstwo, ale serce, które je kocha. Tam skarb Twój, gdzie serce Twoje. Uwierz mi, że troszczenie się o te rzeczy silnie odciąga od Boga. Pozostawienie ich w Bożych rękach sprawia dostatek dnia codziennego. Ubogi chciwiec więcej grzeszy niż bogaty filantrop.
Tak więc jeszcze raz - raduj się, bo Twoje imię wpisane jest w księdze żywota(ps. oddałaś swoje życie Jezusowi?)
Jan. 15:10 Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego.
Kor. 2.4 A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, 5 aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
Kor. 2.4 A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, 5 aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
- Ian
- Posty: 3407
- Rejestracja: 11 sty 2008, 13:42
- wyznanie: Kościół Ewangelicznych Chrześcijan
- Gender:
- Kontaktowanie:
arza, obie nauki: umartwianie się i "teologia sukcesu" to ogromne zwiedzenie. Nie daj się zwieść przez żądne z nich, w Chrystusie znajdziesz wszystko czego potrzeba. Polecam list do Kolosan rozdział 1 i 2! wczoraj mieliśmy specjalne nabożeństwo i kazanie było dokładnie o tym o czym piszesz, postaram się Ci je przesłać niedługo..
I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie Filipian 2:3
Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem 1 Piotra 3:16
Odpowiedzi na biblijne pytania | Módlmy się za prześladowanych chrześcijan | http://www.chrzescijanskarandka.pl | https://www.ewangeliawcentrum.pl
Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem 1 Piotra 3:16
Odpowiedzi na biblijne pytania | Módlmy się za prześladowanych chrześcijan | http://www.chrzescijanskarandka.pl | https://www.ewangeliawcentrum.pl
-
- Posty: 59
- Rejestracja: 09 sty 2015, 17:05
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Medellin
- Gender:
- Kontaktowanie:
Re: Smutni w Bogu
arza pisze:Witajcie.
Jedną z głównych rzeczy, która zaczęło mnie powoli odciągać od katolicyzmu, było umartwianie się (nie ukrywam, że zawsze ta radość protestantów mnie zachwycała). Wszędzie, gdziekolwiek nie zajrzałam, widziałam nawoływania do postu, pokuty, umartwiania ciała i duszy, porzucenia wszelkich dóbr i zamknięcie się na dobra tego świata - jednym słowem nawoływanie do... bycia smutnym. Może ktoś stwierdzić, że koncentrowałam się na "smutnych sprawach" i dlatego takie też widziałam i słyszałam w Kościele Katolickim - może i po części tak, ale faktem jest, że w KK jest tego bardzo dużo. Nie chcę żeby ktoś mnie źle zrozumiał. Chrześcijańskim życiem - oczywiście - powinny też kierować zasady, ale przypatrzmy się życiu i świadectwom katolickich świętych: każdy dzień przepełniony tam był modlitwą, postem, umartwianiem za dusze (czyśćcowe?), cichego i pokornego życia w posłuszeństwie, niekiedy też godzili się oni na cierpienie (np stygmaty) by powiększyć chwałę Pana (współodkupić grzechy?). Parę lat temu zachwycało mnie to, teraz tego nie rozumiem i boję się kiedy czytam świadectwa świętych.
Teraz patrzę na to wszystko z nieco innego punktu widzenia, jednak cały czas mam w głowie to, czego doświadczałam jako katolik. Z drugiej strony teraz spotykam się z czymś, co nazywacie Teologią Sukcesu. Zdążyłam trochę o tym poczytać i zgadzam się, życia nie należy budować na bogaceniu się, sławie - ale czy jest coś w tym złego? Gdzie jest ten złoty środek?
Może zechcecie naprostować moje myślenie?
Jednym z powodów dla których odszedłem z KK było to. To Prawda, że katolicy za bardzo umartwiają sie tym wszystkim... Przecież powinniśmy się cieszyć tym że Bóg nas kocha!! Mam nadzieję, że wybierzesz właściwą droge życia.
-
- Posty: 59
- Rejestracja: 09 sty 2015, 17:05
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Medellin
- Gender:
- Kontaktowanie:
arza pisze:Witajcie.
Jedną z głównych rzeczy, która zaczęło mnie powoli odciągać od katolicyzmu, było umartwianie się (nie ukrywam, że zawsze ta radość protestantów mnie zachwycała). Wszędzie, gdziekolwiek nie zajrzałam, widziałam nawoływania do postu, pokuty, umartwiania ciała i duszy, porzucenia wszelkich dóbr i zamknięcie się na dobra tego świata - jednym słowem nawoływanie do... bycia smutnym. Może ktoś stwierdzić, że koncentrowałam się na "smutnych sprawach" i dlatego takie też widziałam i słyszałam w Kościele Katolickim - może i po części tak, ale faktem jest, że w KK jest tego bardzo dużo. Nie chcę żeby ktoś mnie źle zrozumiał. Chrześcijańskim życiem - oczywiście - powinny też kierować zasady, ale przypatrzmy się życiu i świadectwom katolickich świętych: każdy dzień przepełniony tam był modlitwą, postem, umartwianiem za dusze (czyśćcowe?), cichego i pokornego życia w posłuszeństwie, niekiedy też godzili się oni na cierpienie (np stygmaty) by powiększyć chwałę Pana (współodkupić grzechy?). Parę lat temu zachwycało mnie to, teraz tego nie rozumiem i boję się kiedy czytam świadectwa świętych.
Teraz patrzę na to wszystko z nieco innego punktu widzenia, jednak cały czas mam w głowie to, czego doświadczałam jako katolik. Z drugiej strony teraz spotykam się z czymś, co nazywacie Teologią Sukcesu. Zdążyłam trochę o tym poczytać i zgadzam się, życia nie należy budować na bogaceniu się, sławie - ale czy jest coś w tym złego? Gdzie jest ten złoty środek?
Może zechcecie naprostować moje myślenie?
Jednym z powodów dla których odszedłem z KK było to. To Prawda, że katolicy za bardzo umartwiają sie tym wszystkim... Przecież powinniśmy się cieszyć tym że Bóg nas kocha!! Mam nadzieję, że wybierzesz właściwą droge życia.
-
- Posty: 928
- Rejestracja: 07 lut 2015, 13:26
- wyznanie: Protestant
- Lokalizacja: sprecyzowana
- Gender:
- Kontaktowanie:
Zdecydowanie takarza pisze:mjsystem napisał/a:
(ps. oddałaś swoje życie Jezusowi?)
Czy to oznacza... odprawienie jakiegoś specjalnego obrzędu?
List do Rzymian 10
9 Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie5. 10 Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia.
...i wbrew pozorom ten fragment ma naprawdę zbawienne znaczenie
Jan. 15:10 Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego.
Kor. 2.4 A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, 5 aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
Kor. 2.4 A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, 5 aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
- sarks
- Posty: 141
- Rejestracja: 28 mar 2015, 13:58
- wyznanie: Inne protestanckie
- Gender:
- Kontaktowanie:
arza pisze:że protestanci uważają, że jesteśmy zbawieni z łaski, a katolicy twierdzą, że przez uczynki
katolicy/ prawosławni / protestanci w ogolę inaczej rozumieją samo słowo zbawienie i to jest bardzo ważne bo wiele nieporozumień wynika z tego faktu/ a nawet różnic doktrynalnych!!! porównaj w różnych tłumaczeniach co to znaczy "zbawić", jakie synonimy użyte w tłumaczeniach Biblii w innych językach.
podam tylko 1 przykład: zbawić (pol.) = odkupić (aspekt prawniczy) , Jezus zbawił - odkupił nas z naszych win , zapłacił cenę, to znaczy jesteśmy wolni, nie należy się nam kara, cieszymy się, wszyscy jesteśmy święci - protestanci
zbawić = uratować (cyrylicą : спасти) ros. ) w językach Słowian wschodnich, które mają tłumaczone teksty biblijne z starosłowiańskiego zamiast Jezus Zbawiciel jest Иисус Спаситель (dosł. Jezus który Ratuje) NIE MA ŻADNEGO ASPEKTU Jurydycznego/ prawniczego nawet w domyśle! Jezus ratuje człowieka jakby był chory na grzech, jak by dawał lekarstwo lub rękę tonącemu... cały świat jest zakażony upadkiem, dlatego nie cieszymy się, pokutujemy, ciągle grzech w nas żyje jako stan chroniczny i potrzebujemy ciągłego "ratunku" - ortodoksy
William Holman Hunt "The Light of the World, 1853"
Nie rozumiem. Teksty biblijne tłumaczone ze starosłowiańskiego?sarks pisze:zbawić = uratować (cyrylicą : спасти) ros. ) w językach Słowian wschodnich, które mają tłumaczone teksty biblijne z starosłowiańskiego zamiast Jezus Zbawiciel jest Иисус Спаситель (dosł. Jezus który Ratuje) NIE MA ŻADNEGO ASPEKTU Jurydycznego/ prawniczego nawet w domyśle! Jezus ratuje człowieka jakby był chory na grzech, jak by dawał lekarstwo lub rękę tonącemu...
- sarks
- Posty: 141
- Rejestracja: 28 mar 2015, 13:58
- wyznanie: Inne protestanckie
- Gender:
- Kontaktowanie:
arza pisze:Nie rozumiem. Teksty biblijne tłumaczone ze starosłowiańskiego
dokładniej ze starocerkiewnosłowiańskiego // tak napisałam żeby było krócej, starosłowiański istniał jeszcze do przyjęcia Słowianami chrześcijaństwa, i podobnie nie miał piśmienności (lub nie zachowała się)
William Holman Hunt "The Light of the World, 1853"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości