Janek pisze:Tak zrozumiałem zdanie : skoro czas nadprzyrodzonych interwencji już minął.
Wierzą,że Bóg czyni cuda.Nie uogólniaj.
Nie znam chrześcijan, którzy by twierdzili, że Bóg nie ma mocy uczynić cudu. Różnica tkwi w częstotliwości tych zdarzeń i ich znaczeniu. Charyzmatycy [szeroko rozumiani] wierzą, że Bóg działa znaki i cuda tak samo teraz, jak i za Jezusa i pierwszych apostołów a niejednokrotnie te cuda poświadczają wiarygodność nauki danej osoby [w skrajnych przypadkach mówi się o współczesnych apostołach].
Cesacjoniści też dopuszczają, że Bóg może uczynić cud, ale prawdopodobieństwo zaistnienia takiego zdarzenia jest w ich ocenie o wiele niższe niż u skrajnych charyzmatyków [którzy "cuda" widzą na każdym kroku], nie jest to zdarzenie tak powszechne jak np. w Dziejach Apostolskich. Za to sprzeciwiają się, że Bóg może poświadczać autentyczność nauczania znakami i cudami, skoro mamy już kompletne, spisane Słowo Boże. Znakom i cudom przypisują przede wszystkim znaczenie w czasie, gdy kształtowała się treść Nowego Testamentu - wtedy w ich ocenie konieczne było Boże poświadczenie, kto mówi/pisze prawdę a kto nie i znaki/cuda to weryfikowały.
W praktyce modlitwy "błagalne" cesacjonistów dotyczą tego, żeby dana sprawa została JAKOŚ przez Boga załatwiona, ale modlenie się wprost o cud, o nadprzyrodzony znak itp. jest w ich praktyce niespotykane. Liczy się po prostu, że Bóg tak pokieruje rozmaitymi, ale naturalnymi czynnikami, że prośba się spełni. Nie twierdzę, że głęboko zdesperowany cesacjonista nie pomodli się o cud, ale na pewno nie jest to typowe.