magda pisze:nesto pisze:Jak wyjaśnisz tamte lata bez żadnych czarów, wizji, proroctw czy spełniających się przekleństw
Istnieją ludzie którzy bardzo chcą znaku od Boga ze on istnieje , albo chociażby od djabła że on istnieje bo nie potrafią wyciągać wniosków z otaczajacego świata , że i Bóg istnieje i jest bardzo realny i dobry a też istnieje twórca zła. I Bóg takim chwiejnym ludziom nie daje zadnych znaków z resztą nie tylko chwiejnym Bóg nie daje żadnych nadorzyrodzonych znaków
bez potrzeby, Djabeł natomiast wie że gdyby sie objawił takiej osobie jakims znakiem to ta osoba nie pójdzie za nim, nie uzyska u tej osoby nicvzego a ten znak posłuży jej za udowodnienie sobie ze swiat duchowy niwidzialny istnieje i ta osoba zamiast do djabła zacznie wierzyć w Boga bo takie osoby bardzo chcę wierzyć i mieć pewność o istnieniu Boga djabeł to wie i nigdy przenigdy sie nie ujawni żebysś nie doszedł do wniosku skoro djabeł jest realny to mam mojego ukochanego prawdziwego Boga też realnego . Tak to działa. Bóg chce żebyśmy mu wierzyli na podstawie słów , na podstawie tego co stworzył na podstawie tego jak nas kocha ze syna za nas wydał zeby nas zbawic a nie na podstawie nadprzyrodzonych znaków. Ja wiem na 100% że Bóg istnieje uzdrowił mnie w jednej chwili z duzego guza płuc z przerzutami , dał mi cud bo był mi potrzebny ale ja w Boga wierzyłam zanim ten cud się stał. Ja badałam proroctwa z książkami historycznymi że sie spełniają , ja zagłębiałam sie w naukę i podziwiałam mądrośc Bozą , szukałam błędów w teorii ewolucji , wielkim wybuchu i w fizyce , ja w Boga wierzyłam zanim dał mi taki duży znak.
Uzdrowienia z raka zdarzają się i choć nie umiemy wytłumaczyć ich teraz, to z pewnością są do wytłumaczenia i bez Boga.
Mam teorię taką, że czasami sam organizm ustala, jak można się naprawić i to robi. Choć rzadko się zdarza, ale się zdarza.
Niektórzy uważają, że to Bóg, inni uważają tak jak ja, a jeszcze inni twierdzą, ze to przypadek, albo że wcześniejsza diagnoza była błędna i w ogóle nie było raka.
Magdo - jeszcze kilkaset lat temu twierdzono, że brom leczy ból głowy, a myszy lęgną się z brudu.
Człowiek od wieków przypisywał zdarzenia, których nie rozumie różnym Bogom.
Pioruny - to "naboje" Perkuna.
W tornadzie siedzi "zły duch", który kręci powietrzem.
Epilepsja, to działanie złego ducha.
itp.
Człowiek ma to w naturze.
A swoją drogą.. Cóż to za Bóg, który bawi się z człowiekiem w kotka i myszkę, a zbawienie uzależnia od irracjonalnej wiary..
Nie wydaje Ci się to bez sensu?
Pytanie retoryczne. Pewnie nie, skoro jesteś chrześcijanką.
No i cała historia o okupie, zbawieniu, Jezusie itp. Toż znam bardziej logiczne bajki, niż ta rzekomo logiczna historia...
No ale każdy ma prawo wierzyć w co chce.
Tak więc tylko tyle napiszę, że niczego irracjonalnego związanego z jakimiś duchami w moim życiu nie było.
Nieliczne niewytłumaczalne dotąd historie, które mi się przydarzyły nie były z czarami lub wierzeniami związane.
Jako ciekawostkę napiszę, że przyśniło mi się dokładnie to, co się później stało.
Mały epizod. Nie znaczący zbyt wiele.
We śnie, na przeciwko mnie szedł kolega ubrany na czarno. Czarne buty, spodnie, koszula itp. Spytałem go: co się stało? A on odpowiedział: "ojciec mi umarł". Całe zdarzenie we śnie odbyło się blisko mojego mieszkania, na ruchliwej ulicy w tłumie ludzi.
Bodajże na drugi dzień lub nawet tego samego dnia szedłem tą ulicą i zobaczyłem swojego kolegę idącego na przeciwko i jak we śnie był ubrany cały na czarno.
Gdy zaczęło się to dziać, znałem każdy szczegół, który będzie się odgrywał, a ponieważ sam brałem w nim udział, ze zdziwieniem wypowiadałem swoje kwestie, tak jak we śnie. Każde słowo padło, tak jak we śnie. Zanim się zorientowałem, aby coś zmienić z tych słów, już było po wszystkim i już je wypowiedziałem.
Pewnie bym myślał, że mi się to wszystko zdawało, ale jak wówczas rano się obudziłem opowiedziałem bliskim, co mi się śniło. Sen był tak realny, że o nim rano wszystkim opowiedziałem ze szczegółami. Zrobił na mnie wrażenie.
Tym większe wrażenie zrobiło na mnie to, co się później wydarzyło..
Potem, gdy to już się wydarzyło, spytałem czy rzeczywiście słyszeli, abym im to wczoraj mówił.
Potwierdzili..
Tego nie umiem wytłumaczyć, ale nie znaczy, że zacznę wierzyć w krasnoludki.
Są zwyczajnie takie stany umysłu, których nie umiemy wytłumaczyć.. A tamtego snu wytłumaczyć się nie da.
Są stany chorobowe, które w "cudowny sposób" znikają.
To, że czegoś nie potrafimy wytłumaczyć świadczy o tym jedynie, że czegoś nie wiemy. Nic więcej.