fryderyk pisze:A jeśli:
Ludzie wierzą, że brak ruchu jest dobry dla zdrowia.
Nie wierzę w to, dlatego ćwiczę.
Dodam, że nie posiadam wierzenia, że ruch jest dobry dla zdrowia.
Ćwiczenie jest zachowaniem, więc musi z czegoś wypływać. To, że nie wierzysz że brak ruchu jest dobry dla zdrowia nie ma tutaj znaczenia.
Możliwości są nieograniczone. Żeby wymienić kilka:
- możesz wierzyć, że ćwiczenia sprowadzą deszcz w trakcie suszy
- możesz wierzyć, że ćwicząc wyrobisz muskulaturę i będziesz atrakcyjniejszy, co prowadzić będzie do większej ilości okazji do seksu
- możesz mieć zespół natręctw i ćwiczyć
Zauważ, że nigdy nie wynika to z braku wierzenia, że brak ruchu jest dobry dla zdrowia.
fryderyk pisze:Nie wierzę, że Bóg Thor istnieje, dlatego jak widzę młotek, to pluję na niego.
Nie czuję potrzeby biologicznej i psychicznej żeby to zrobić.
Błąd?
Tak, błąd. Tak samo jak powyżej. Brak wierzenia w istnienie Thora nijak ma się do plucia na młotek.
fryderyk pisze:Impactorze,
Rozumiem o co Ci chodzi. Uważasz, że powodem wszelkich działań zawsze jest wierzenie w coś, a nie brak wierzenia w coś przeciwnego (lub w cokolwiek)
Jednak w codziennym życiu ludzie często nie kierują się twardą logiką.
Brak wiary w coś może faktycznie nie być głównym czy jedynym powodem jakiejś postawy, ale chyba się zgodzisz, że może się do niej przyczynić.
No właśnie nie, nie może.
Kierowanie się „twardą logiką” nie ma tutaj nic do rzeczy, bo tu nie chodzi o kierowanie się. To nie jest prawo preskryptywne, które dyktuje to jak należy się zachować. To jest prawo deskryptywne, które opisuje to, co zachodzi. Tak samo jak z grawitacją – czy zna się Teorię Grawitacji, czy się jej nie zna, nie da się postępować niezgodnie z nią. I to że ktoś w życiu codziennym ma to prawo w d. nie zmienia faktu, że nie da się postępować wbrew niemu i np. schodząc krawędzi z dachu wieżowca poszybować do góry, w przeciwnym kierunku od centrum masy planety.
Mnożenie przykładów niczego tutaj nie zmieni.
Twój kolejny przykład potoczy się dokładnie tak samo:
fryderyk pisze:W pewnym momencie swojego życia z jakichś powodów kompletnie traci tą swoją wiarę w sąd i nie mając już tych oporów – dopuszcza się kradzieży.
Czy zgodzisz się, że brak wiary którą kiedyś posiadał miał wpływ na popełnienie kradzieży?
Z pewnością nie można powiedzieć, że brak wiary był głównym czy jedynym powodem, a jedynie przyczynił się w jakimś stopniu do tego.
Rozłóżmy to sobie na czynniki pierwsze.
Skłonność do kradzieży wynika np. z przekonania, że kradzież doprowadzi do stanu wzbogacenia się, posiadania.
Nazwijmy to wierzeniem A.
I teraz, jeżeli ktoś socjopatą z uszkodzeniem mózgu, i jedyne co powstrzymuje go przed kradzieżą to:
- nie kontrakt społeczny w który wchodzimy wszyscy żyjąc w społeczeństwie i który, wbrew jednemu z największych kłamstw religii, jest tym co powstrzymuje przed czynami szkodliwymi większą część ludzkości)
tylko
- wierzenie że na sądzie ostatecznym zostanie za to ukarany – nazwijmy to wierzeniem B, to mamy do czynienia ze skutkiem „zaniechania działania na podstawie wierzenia A” wynikającym z „wierzenia B”.
I teraz, kiedy wierzenie B zniknie, zniknie też przyczyna zaniechania działania na podstawie wierzenia A.
Tak więc przyczyną kradzieży będzie wierzenie A, a nie brak wierzenia B.