liberator pisze:Piszę jeszcze raz to samo bo:
Powiedz mi teraz, który bóg (JEDEN) z tych wszystkich nam znanych jest tym prawdziwym i dlaczego, żebym mógł dokonać świadomego wyboru jego królestwa...
Nie znam żadnych bogów, z których można by wybrać jednego. Znam tylko jednego Boga.
Zasugerowałeś mi, że ja się troszczę tylko o siebie, na co Ci napisałem:
„Troszczę się nie tylko o siebie. Troszczę się jeszcze o moją rodzinę i przyjaciół. „
Przepraszam, moje przeoczenie. Zasugerowałem się Twoją ogólną opinią:
liberator pisze:Wybieram zatem znaleźć się tam, gdzie będzie mi miło, dobrze, przyjemnie i szczęśliwie
Taka logika jest niespójna. Albo wybiera się własne "dobrze, przyjemnie i szczęśliwie", albo kieruje się taką postawę do innych.
Stan szczęśliwości i przyjemności, o którym pisałem sprowadziłeś do kradzieży, oszustwa i gwałtu
Problem w tym, że nie pisałeś o żadnych czynnościach, tylko o odbieraniu "szczęśliwości i przyjemności". A odbieranie własnych przyjemności, jest równoznaczne z krzywdą innych.
W doczesności w której żyjemy, jesteśmy w stanie wykonywać działania skierowane do innych, mające pozór jednoczesnego uszczęśliwiania siebie i innych. Ale doczesne życie często stawia nas także w sytuacji dokonania wyboru między wykonaniem działania na korzyść innych, przy doznaniu straty z własnej strony, czyli byciem nieszczęśliwym. Chrześcijaństwo stawia przed nami wymóg tego typu radykalizmu, wymóg przekroczenia samego siebie, który uszczęśliwia innych, ale nie nas. W przypadku takiej trudnej sytuacji, zwolennik "przyjemności i szczęśliwości" zwraca się w stronę samego siebie, czyli odwraca się od innych.
Zmierzam do tego, żeby wykazać, że hasło równoczesnego uszczęśliwiania siebie i innych, jest bezwartościowe. Przypomina reklamę, która jest ładna i kolorowa, ale nie kryje głębszych wartości. Takie hasła oszukują odbiorcę, żyjącego w doczesności, że robi wystarczająco dużo, podczas kiedy nie robi właściwie nic.
Umieszczając taką postawę w kategoriach absolutu, gdzie trzeba dokonać wyboru pomiędzy własne i cudze, umieściłbym ją mimo wszystko po stronie "własne", czyli po tej, gdzie każdy dąży do własnej przyjemności. W tym momencie stajemy się też ofiarą przyjemności innych, która dla nas ma nieprzyjemne skutki.