Czy miłość do bliźniego się ćwiczy, "wyrabia", pielęguje czy to sie po prostu "ma"?
A jeśli nie to jak ze strony czysto praktycznej wyglada wzrastanie w miłości do bliźniego?
To jest naprawdę proste. Zmieniamy się w zależności od tego jak blisko jesteśmy Boga. Im bliżej Boga jesteś, tym bardziej się do niego upodabniasz. Jezus doskonale to wyjaśnił w podobieństwie o krzewie winnym.
"trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. (5) Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie."
Jezus jest źródłem z którego czerpiemy cokolwiek co jest nam potrzebne w Chrześcijańskim życiu. Jeśli chcesz bardziej miłować bliźniego, to zbliż się do Jezusa bardziej niż kiedykolwiek. To działa w ten właśnie sposób. Trwając przy Bogu on zmienia nas na swoje podobieństwo i stąd wydajemy owoce. A jakie to owoce?
"Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, (23) łagodność, wstrzemięźliwość" Gal 5:22
Jezus powiedział, że ten kto trwa wydaje wiele owocu, także zaangażuj się bardziej w poznanie Jezusa. Spędzaj więcej czasu w modlitwie, pros o Ducha Świętego aby cie przemieniał. A tak zupełnie praktycznie to weź sobie np wyznacz tydzień który poświęcisz zupełnie Bogu. Pość, módl się, szukaj Boga. Nich ci się objawi w zupełnie nowy żywy sposób.
Im bliżej Boga jesteś, tym twój charakter będzie odzwierciedlał Jego charakter. Jak to powiedział Jezus w tym podobieństwie, sami z siebie nie wyprodukujemy owocu (czyli miłości, cierpliwości, dobroci itd.) ale one będą się pojawiać spontanicznie w naszym życiu jeśli będziemy pielęgnować naszą relacje z Nim. Jak chcesz być bardziej miłująca to przylgnij bardziej do źródła miłości, Jezusa.