Lash pisze:Nie, fałszywy ma także znaczenie - obłudny.
To akurat synonimy.
Małgorzata pisze:Lash pisze:Nie, fałszywy ma także znaczenie - obłudny.
To akurat synonimy.
Lash pisze:Małgorzata pisze:Lash pisze:Nie, fałszywy ma także znaczenie - obłudny.
To akurat synonimy.
Nie
np fałszywy argument to nie obłudny argument.
Albo fałszywy pieniądz to nie obłudny pieniądz.
Prawdziwy przyjaciel to taki który nim jest. Jego przyjaźń może ustać. Nie znalazłem w definicji przyjaźni że nie może ustać
Magnezik pisze:Czy istnieje przyjaźń między kobietą a mężczyzną poza małżeństwem i byciem zakochanym?
Miałam paru takich przyjaciół, ale faktycznie byli dla mnie nieatrakcyjni jako mężczyźni. Ja wówczas nie byłam w żadnym związku. Pamiętam Ł., który witał się ze mną jak z facetem. Razem chodziliśmy na piwo lub do baru i gadaliśmy. On miał problemy małżeńskie - dwoje małych dzieci, żonę, z którą nie mógł się dogadać i kochankę, która go rzuciła. Gadałam z nim jak z przyjacielem, a on miał gwarancję dyskrecji. Powiedziałam mu, że jest nie fair wobec małżonki, a tęsknota za kochanką jest bez sensu. Po kilku miesiącach wrócił do żony. Mogliśmy na siebie zawsze liczyć. Drugim moim serdecznym przyjacielem był kolega z pracy - lekarz. Mieliśmy dużo wspólnych pacjentów, pomimo że on był internistą. Jako jedyna dowiedziałam się, że jego żona jest bardzo chora psychicznie. Nikt z pracy ani ze środowiska nie dowiedział się niczego ode mnie. Pomogłam mu znaleźć dyskretnego psychiatrę dla żony. Kiedy ja byłam w potrzebie, zawsze mogłam na niego liczyć. Kobiety go bardzo lubiły, nadskakiwały mu, a dla mnie on był tabu. Poza tym kiedyś jeszcze mówiłam tak: jestem więcej warta niż to, aby zjadać okruszyny z cudzego stołu.
Tak albo nie i dlaczego.
Do wypowiedzi proszę dołączyć krótką wypowiedz czym jest przyjaźń a czym koleżeństwo.
O wypowiedzi proszę osoby w wieku 25+ lat.
Skończyłam 25 lat. Kolega, moim zdaniem, jest osobą, która z nami pracuje, koresponduje mailowo czy wyskoczy na piwo czy kawę. Przyjaciel to ktoś, komu można powiedzieć o własnych problemach, jest wobec nas fair i nie zdradza powierzonych mu tajemnic. Można na niego liczyć w ważnych życiowo sprawach.
To jest bardziej teoria bo nawet jeśli my się nie podkochujemy to nikt z nas nie wie czy druga osoba się z nami nie przyjaźni bo się w nas podkochuje.
Czasami też człowiek sam nie wie co czuje a czasami boi się do tego przyznać. Po mimo wszystko jestem jednak ciekawy odpowiedzi.
Podkochuje się ktoś w kimś i o tym nie wie? Nie wierzę w coś takiego.
Dodatkowo dla tych którzy odpowiedzą, że taka przyjaźń istnieje.
Jakie zagrożenia a jakie korzyści niesie taka przyjaźń?
magda pisze:Ja uwazam ,że w ogóle nie powinno być przyjaźni miedzy kobietą zamęzną i mężczyzną bo i po co. Maz powinien byc przyjacielem a tez i rodzina, brat ojciec itp. Jak sie wprowadza obcego chłopa w swoje zycie i oddaje mu sie cząstke swojego życia ,zwierza z czgos , wspólnie przeżywa jakieś fajne chwile to juz to jest złe i do złego prowadzi, po co to robić. Ja bym się nie czuła zbyt fajnie gdyby mój mąż miał przyjaciółkę od serca, chodził z nią gdzies a chociazby do kina i miał z nią wspólne sprawy. Po co sie w cos takiego wdawać? Przecież mozna bez tego. Mozna natomiast mieć przyjaciela rodziny czyli wspólnego z mężem i razem sie z nim spotykać.
magda pisze:Człowiek powinien wedłóg Biblii omijać wszystko co ma choćby pozory zła. Najlepiej omijać takie sytuacje i nie dopuszczac do nich bo się mogą wymknąc spod kontroli. Łatwiej nie wchodzić w taka sytuacje niż później z niej się wymanewrować.
Effata pisze:Jeśli ktoś zauważyłby, że pastor wiezie jakąś siostrę, to mieliby podstawę, żeby sądzić, że jest jego kochanką, ludziom niewiele trzeba. Znam taki przypadek z Białorusi, gdzie właśnie do takiego czegoś dorobili historyjkę i bez możliwości wyjaśnienia zdjęli z funkcji pastora, naznaczając, a później usuwając z członkostwa, choć i oskarżony i oskarżona tłumaczyli, że tylko ją podwoził do domu.
Małgorzata pisze:Moje pytanie może trochę "obok wątku", a jednak nawiązuje do wypowiedzi magdy:
Usłyszałam raz z ust pastora, ze gdyby na mieście spotkał siostrę ze zboru, a ona byłaby sama, to na pewno nie podwiózłby jej samochodem. Czy uważacie, ze to słuszne, czy może przesada?
Jeżeli chodzi o moje zdanie - to przesada, chyba że pastor ma problem z pożądliwością i chce uniknąć sytuacji, która ją podsyca.
Wróć do „ Psychologia, Filozofia i inne....”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości