fauxpas pisze:Potraktowałem to jako odpowiedź do mnie, bo zacytowałeś moje słowa („Myślę, że to jest właśnie to głębokie, bezczasowe "JESTEM", o którym pisałem powyżej”)...
Zatem potraktowałeś ją w aspekcie personalnym („do mnie”).
Ja natomiast odniosłem się do zasadności samej opinii, a nie do konkretnej osoby dany pogląd wyrażającej. Uważam bowiem, że merytoryczność dowolnej wypowiedzi powinno się mierzyć treścią w niej zawarta, a nie wielkością osoby dany pogląd wyrażającą.
Wierzę wiarą opisaną w Biblii:
Heb 11: (1) A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy.
Nie wiem czy dobrze słyszę nutę twojej odpowiedzi, ale jeśli tak, to pozostawiasz mnie w rozterce, bo jeśli wiara jest gorszą formą dowodu, to co daje ci podstawę do traktowania osoby Boga w wyjątkowy sposób?
Czy czynisz to na podstawie widzimisię, życzeniowo tylko?
Hipotetycznie tak, skoro już musisz wyrazić swoje niezadowolenie z "gdybania"
.
Bardzo chciałem wyrazić moje zdecydowane niezadowolenie z prowadzenia dyskusji na poziomie hipotetyczno-absurdalnym, jestem bowiem święcie przekonany, że każdy zdrowo myślący człowiek doskonale zdaje sobie sprawę i z tego że wszystko można sprowadzić do absurdu, jak i z tego, że taka metoda dyskusji do niczego konstruktywnego nie prowadzi.
Jakimi zatem pobudkami kierować się może zdrowo myślący człowiek (zakładam że takim jesteś - hipotetycznie oczywiście) wysuwając taki argument?
A to nie wiem.
A ja wiem.
Nie jestem bowiem w posiadaniu żadnego naukowego dowodu na to że jesteś normalny, i jeśli słusznym jest w takim przypadku przyjmowanie hipotetycznych założeń, to za kogo mam cię uważać odrzuciwszy przyjazne nastawienie i wiarę?
Wiara nigdy nie jest dowodem, inaczej nie byłaby wiarą.
W cytowanym przez ciebie wyżej fragmencie, którego użyłeś jako argumentu (a zatem zakładam że zgadzasz się z jego treścią) jest napisane, że wiara DAJE PEWNOŚĆ.
A przecież nie można mieć pewności o czymkolwiek jak tylko wtedy, gdy posiadamy niezaprzeczalne dowody potwierdzające słuszność naszego wnioskowania w danej kwestii.
Rozumna wiara zatem posiada tę samą wartość dowodową jak dowody rzeczowy w jakiejś sprawie, których wartość rozsadzamy przecież w identyczny sposób jak to czynimy w kwestiach wiary tj przy użyciu tego samego procesu wartościowania jak w przypadku wiary.
Oczywiście że istnieje wiara niezgodna z rozumem, która nie przedstawia wartości dowodowej, lecz nie o tej tu mówię.
Może być?
A nie może?
Dowiedziesz tego, czy też każesz mi wierzyć ci na słowo???
Ps
To naprawdę godne zastanowienia, że zamiast sprawnie rozprawić się z moim argumentem w sprawie w której się wypowiedziałem (jeśli się z moim poglądem nie zgadzasz) ty wytaczasz przeciw mnie te swoje drewniane wyrzutnie rakietowe w celu prowadzenia osobistej krucjaty wymierzonej w moją osobę......???