ArminianinJak doszedłeś do wniosku, że to nie Bóg jest inicjatorem zbawienia? Przecież to On ustala warunki, że zbawi tych, którzy dzięki łasce uwierzą w Chrystusa. "I rzekł im [Jezus]: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony." (Mk 16,15-16 BW)
To prosty wniosek. Wystarczy pomyśleć o "boskiej przedwiedzy" w czasie. Co jest skutkiem, a co przyczyną zbawienia. Przyczyną w tym przypadku jest decyzja człowieka, którą "Bóg podejrzał" w przyszłości, a skutkiem tej przedwiedzy jest łaska, którą człowieka, o którym wiedział, że pozytywnie odpowie zostanie obdarzony. Przyczyna - ludzka decyzja. Skutek - obdarzenie łaską.
Wnioski arminian a propos predestynacji w oparciu o przedwiedzę Boga, która jest przedwieczna, są próbą pogodzenia prawdy o tym, że to Bóg suwerennie wybiera, jednocześnie nie łamiąc woli ludzkiej.
Bóg nie łamie ludzkiej woli i nie zbawia człowieka bez niego samego - to oczywiste.
Człowiek jest wolny.
Jak to możliwe?
Wolność to brak przymusu. Człowiek w starej naturze z niej właśnie (ze swej natury) grzeszy i nic tego nie może zmienić. Łaska jednak zmienia naturę człowieka, człowiek w nowej naturze w sposób wolny (bez przymusu) "wybiera" zbawienie. Jest to jednak cały czas działanie łaski, tak przyczyna zbawienia (łaska) i jej skutek (decyzja człowieka). Inaczej być nie może, z tej prostej przyczyny, aby człowiek nie miał żadnej zasługi, żadnego udziału w swym zbawieniu.
Rozumiem, że kalwinista nie wyobraża sobie, iż Bóg podejmuje decyzję w oparciu o to, co przewidział, tylko przewiduje w oparciu o to, co postanowił. Problem polega na tym, że jeśli chcemy powiedzieć, iż człowiek został obdarzony rzeczywistą wolnością, z konieczności - moim zdaniem - musimy pójść w stronę Arminiusza. Poza tym Arminiusz był tomistycznym intelektualistą - wola Boża jest podporządkowana Jego rozumowi. Niewykluczone, że ma to jakiś związek(?). Zresztą długo by mówić, nie chcę powtarzać tego, co napisałem w artykule.
Człowiek - jeśli z konieczności ma być wolny, to tylko wówczas, gdy działa w nim łaska i wolność ta jest i przyczyną i skutkiem jej działania.
Co do boskiej przedwiedzy - to w Bogu nie ma przewidzenia przed postanowieniem, ani postanowienia przed wiedzą.
Jeśli coś się w świecie wydarza, to Bóg się o tym nie "dowiaduje", a jest inaczej - rzeczy się wydarzają albowiem Bóg o nich wie (to parafraza z Tomasza) - zdaje się, że Tomasz nazywał to wiedzą przy współudziale woli.
Co do wolności to Akwinata pisał tak:
Bóg nie usprawiedliwia nas bez nas samych, ponieważ, gdy jesteśmy usprawiedliwieni, poruszeniem własnej woli dajemy naszą zgodę na Jego sprawiedliwy wyrok. To poruszenie nie jest przyczyną, lecz wynikiem łaski. Tak więc całe to działanie jest wywołane przez łaskę (...).
Bóg porusza rzecz każdą na jej własny sposób i stosownie do natury człowieka, by wola jego była wolna. Skoro przeto człowiek może używać swej wolnej woli, Bóg nigdy nie pobudza go ku sprawiedliwości bez użycia jego wolnej woli. Tym wszystkim, którzy mogą być tak pobudzeni, Bóg użycza daru łaski usprawiedliwiającej w taki sposób, iż pobudza także wolną wolę, by tę łaskę przyjęła (...). Przygotowanie nas do przyjęcia daru łaski jest dziełem Boga w stopniu nie mniejszym niż sam ten dar: nawet dobre działanie wolnej woli, mocą którego człowiek gotów jest przyjąć dar łaski, jest działaniem wolnej woli pobudzonej przez Boga. Przygotowanie to działa niezawodnie, gdyż zamysłów Boga nie można pokrzyżować. Tak jak pisałem poprzednio: w wersji aminiańskiej człowiek zostaje obdarzony łaską (wolności) by z łaski (zbawczej) nie skorzystać - dzieje się to - albo wbrew woli Boga, albo za Jego zgodą.
W tej wersji Bóg pobudza wolę człowieka do wolności, by ta pobudziła go do niesprawiedliwości.
Tu to żeś pokręcił. Uwierzyłem Ci, że nie jesteś teologiem
Oczywiście, że nie jestem, co więcej, marne mam o nich zdanie.
Tak, "kalwiński" Bóg jest okrutny, ponieważ skazuje bezwarunkowo na potępienie. Wielu ludziom, którym dał życie, zgotował wieczne potępienie. Jaki w tym sens? Ja nie widzę żadnego.
Skazuje z powodu natury człowieka - zatem nie bezwarunkowo. Zbawia z powodu łaski - czyli bezwarunkowo.
Jego sprawiedliwość objawia się w sądzie: skazując postępuje sprawiedliwie - bo jest Bogiem, który nie ma moralnych zobowiązań wobec człowieka - choć jak się zdaje niektórzy myślą inaczej (o takich chyba pisał apostoł Paweł w 9 rozdziale Listu do Rzymian)
Jego miłosierdzie objawia się w zbawieniu, zbawia z łaski - bo jest Bogiem, który nie ma moralnych zobowiązań wobec człowieka.
To co piszesz przypomina mi - jak mi się zdaje - Nietzschego i jego żale wobec Boga (chodziło o jego komentarz do fragmentu Listu do Rzymian, tego o garncarzu).
Może ja też nie widzę w tym sensu? Ale to Bóg jest Bogiem.
Prawdziwa wolność jest zorientowana na dobro, które chrześcijaństwo wiąże z prawdą.
To ja czegoś nie rozumiem - jeśli prawdziwa wolność jest zorientowana na wolność (mniej więcej tak jak pisał o tym Tomasz), to co to za "wolność" która nie wybiera zbawienia (dobra)? Może jednak niewolność?
pozdrawiam
nieteolog nadęty buc