Fatalizm w kalwinizmie- jak daleko sięga?
: 16 gru 2014, 13:43
Hej.
Ostatnio zastanawiam się nad kwestią kalwinizmu, predestynacji itd. ale nie tylko w kwestii zbawienia ale także w życiu codziennym.
Jeśli Bóg wybiera ludzi do zbawienia na podstawie suwerennej decyzji i Jego dziełem jest żal za grzechy, wiara, nawrócenie, wytrwanie w wierze człowieka itd. to czy nie czyni Bóg podobnie także w innych etapach życia człowieka, np. w kwestii powołania do jakiegoś dzieła, służby?
Często słyszę teksty w stylu "to i to powstrzymuje człowieka przed wejściem w powołanie". Od razu myślę sobie, że jeżeli Bóg człowieka do czegoś powołał, to czy Jego zamiar może być powstrzymany przez cokolwiek? To samo z "to i to sprawia, że nie słyszysz Boga"- gdyby Bóg chciał człowiekowi coś powiedzieć, to nie zrobiłby tego tylko tak, by człowiek usłyszał?
Właściwie na ten moment przyjmując wizję Boga jako rzeczywiście Boga- mającego pod kontrolą dosłownie wszystko, trudno mi odnaleźć w tym obrazie miejsce dla decyzji człowieka. Bo jeśli to człowiek decyduje, to na podstawie czego? Wolnej woli? Czy wszystkie paradoksy odnoszące się do wolnej woli nie mają i w tym przypadku miejsca?
Tak więc moim pytaniem jest to, jak daleko sięga ten fatalizm i jak daleko w takim razie sięga wola człowieka? Nie w kwestii zbawienia ale wszystkiego, co spotyka człowieka każdego dnia.
Ostatnio zastanawiam się nad kwestią kalwinizmu, predestynacji itd. ale nie tylko w kwestii zbawienia ale także w życiu codziennym.
Jeśli Bóg wybiera ludzi do zbawienia na podstawie suwerennej decyzji i Jego dziełem jest żal za grzechy, wiara, nawrócenie, wytrwanie w wierze człowieka itd. to czy nie czyni Bóg podobnie także w innych etapach życia człowieka, np. w kwestii powołania do jakiegoś dzieła, służby?
Często słyszę teksty w stylu "to i to powstrzymuje człowieka przed wejściem w powołanie". Od razu myślę sobie, że jeżeli Bóg człowieka do czegoś powołał, to czy Jego zamiar może być powstrzymany przez cokolwiek? To samo z "to i to sprawia, że nie słyszysz Boga"- gdyby Bóg chciał człowiekowi coś powiedzieć, to nie zrobiłby tego tylko tak, by człowiek usłyszał?
Właściwie na ten moment przyjmując wizję Boga jako rzeczywiście Boga- mającego pod kontrolą dosłownie wszystko, trudno mi odnaleźć w tym obrazie miejsce dla decyzji człowieka. Bo jeśli to człowiek decyduje, to na podstawie czego? Wolnej woli? Czy wszystkie paradoksy odnoszące się do wolnej woli nie mają i w tym przypadku miejsca?
Tak więc moim pytaniem jest to, jak daleko sięga ten fatalizm i jak daleko w takim razie sięga wola człowieka? Nie w kwestii zbawienia ale wszystkiego, co spotyka człowieka każdego dnia.